niedziela, 15 września 2013

Wredne drzewko, wredne kobiety, cudowne pierniczki

Hubert (Iwan)
Wredne drzewko, wredne kobiety, cudowne pierniczki
Wiecie jak to jest z choinką? Właściwie to z choinkami, bo nie ważne jaką człowiek by nie zakupił, zawsze zmaga się z jednym i tym samym problemem. Nie mówię tutaj o tym, że po świętach gubi igły, ani że jest ciężka…
– Brakuje jednej nogi od stojaka. – Tak brzmi pierwszy problem.
– No to Patryk ja nie wiem, ja jej trzymał całe święta przecież nie będę.
– Wiem, przecież. Może by tak go poszukać? – zapytał.
– To ty jeszcze nie szukałeś, a już mówisz, że brakuje? – Byłem doprawdy oburzony, a śmichy i chichy Majki i Angeli ani trochę nie poprawiały mi humoru.
– No bo w szafce z ozdobami nie było.
– To poszukaj w innej szawce! – krzyknąłem do niego.
– Chyba raczej w szafce – poprawiła mnie Majka, ale nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Powiedziałem przecież, że w szawce. Angela zaśmiała się i coś jej mówiła po cichu, ale już nie zwracałem na to uwagi.

Co powiesz małolato?

Patryk (Dorian)
Co powiesz małolato?
– Ostro mu dokopałaś – powiedziałem do mojej dziewczyny, która nie zwróciła uwagi na to, że przysłuchiwałem się w ukryciu większej części rozmowy. Od razu podeszła do kuchenki i wstawiła czajnik na ogień.
– Muszę się napić kawy – rzekła z rezygnacją.
– Nie denerwuj się, to nie nasza sprawa, tak ostatecznie.
– Nie Patryk, patrzymy na to, a ona… ona nawet szesnastu lat nie ma. Wiesz jak bolesne będzie dla niej takie doświadczenie. Z góry widać, że ona go kręci, a on ją nawet bardziej. Ona jego tylko jak to faceta, ładny tyłek, cycek, młoda cera, a on ją jak…
– Jakby coś do niego czuła? – zapytałem i pocierałem Majki ręce od ramion aż do łokci, w celu uspokojenia.

Jakie będą te święta

Majka (Kocica)
Jakie będą te święta
Dla mnie święta nie były może jakoś szczególnie magiczne jednak lubiłam je. Lubiłam ubieranie choinki pachnącej lasem, wieszanie lampek, zabawek, łańcuchów, przystrajanie domu i ogrodu. To planowałam już długo przed, co roku dokupując kolejne ozdoby i delikatnie zmieniając ich stylizację. Pociągało mnie również  kupowanie prezentów, nie takich na odczepnego, zawsze szukałam szczególnych i wyjątkowych, dobranych do upodobań konkretnej osoby. Czas jaki wtedy miałam dla siebie też był atrakcją, mogłam go poświęcić tylko dla siebie, na to co w danej chwili sprawiało mi przyjemność. Zawsze był ktoś kto gotował i sprzątał a dla mnie została tylko ta najprzyjemniejsza ich część, dobra zabawa. W tym roku miało być podobnie choć nie tak samo. Święta zaplanował Patryk, mieliśmy je spędzić gdzieś na końcu świata z jego znajomymi, nawet podobał mi się ten pomysł ale bałam się że znów będę musiała gotować a tego zdecydowanie nie lubiłam.

Człowiek

Narracja (Magdalena)
Prolog
Człowiek – istota rozumna, podejmująca działania, wyzwania, ucząca się przez całe życie, po przez obserwacje, błędy, doświadczenia. Człowiek, to tak niewiele w obliczu świata, to jednostka pośród milionów, a może i miliardów innych jednostek. Człowiek, to w zasadzie bardzo niewiele, to ciało, kości, mózg, krwiobieg. Jednak kim byłby człowiek bez duszy, bez wiary, bez uczuć?
Ludzie są różni, kształtuje ich, przecież tak wiele. Pochodzą z różnych kontynentów, zakątków świata, ale to nie ważne. Ludzie mogą być z jednego miasta, z różnych ulic, rodzin, szkół. Mogą różnić się wiekiem, posiadaniem, marzeniami, a stać przy sobie, gdy wokół wszystko marnieje, niszczeje, ginie. Ludzi może też wiele łączyć. Mogą mieć podobne doświadczenia, środowisko, odebrać niemal identyczne wychowania, a rozproszyć się jak płatki śniegu na wietrze, albo zniknąć jak mgła gdy nadejdzie jej czas. Ludzi czasami wszystko dzieli, ale to wszystko sprawia, że są połączeni. Stają się nagle, bez proszenia, bez pytania, bez przemyślenia – jednością. Ludzi czasami wszystko łączy, ale to wszystko sprawia, że są podzieleni. Stają nagle, bez proszenia, bez pytania, bez przemyślenia – osobno.

Lanie od chłopaka

Po szkole odrobiłam lekcje, spotkałam się z Karolem, po czym udałam się do Łukasza. Od wejścia przywarłam go do ściany, całowałam po szyi, oraz chłopięcej klatce piersiowej. Nie czułam się zbyt dobrze w tej roli, Łukasz był bierny, słaby, nie wiedział nawet gdzie i jak dotknąć dziewczynę by ją seks bawił. Trudno, nie pierwszy, nie ostatni taki. Zaczęłam więc to czynić mechanicznie, podniecać jego, nie myśląc o sobie. Ja będę miała tysiące, które Karol z kumplami zwiną z tego uroczego, nowobogackiego domku.
Plan jednak się sypnął. Okazało się, że Łukasz włączył alarm zaraz po moim wejściu, albo w chwili gdy lałam sobie coli. Kiedyś kurwa musiał, bo wył jak cholera.
– Co się dzieje? – zapytałam przerażona, z udawaną nieświadomością.
– Ktoś się włamał – wyjaśnił szeptem i skierował się ze mną do garderoby swoich rodziców, bo akurat znajdowaliśmy się na ich łóżku.

Jej pierwszy raz

Aleksander (Samuel)
Nić porozumienia bez słów.
W tym, oto tu teraz miejscu.
Nie, reszta świata nie istniała,
Tylko z Tobą, tylko wtedy, wtedy chciałam…
W bezmiar szczęścia pochłonięta na tę chwilę.
W Twoich rękach odnalazłam idyllę.
W Twoich ustach odnalazłam enklawę.
Pustka, zamęt poszły w niepamięć.
Na ten moment zatonę w Twoje dłonie.
Twoje palce na mej skórze stworzą powieść.
(Lilu – Nie wiem)

Zjedliśmy wspólny posiłek, w gronie naszych najlepszych przyjaciół. No dobrze z tymi najlepszymi to może przesadziłem Amanda z Majką nadal niezbyt za sobą przepadały, ale teraz przynajmniej już sobie tak często nie dogryzały, a jeśli już to śmiały się z tego niczym z dowcipu i nie powstawały z tego powodu kłótnie i obraźliwe komentarze.
– Obiecałeś mi wspólny prysznic – stwierdziła Amanda przy Majce i Kamilu, który wciąż siedzieli w moim wysprzątanym pokoju.

Cykor? Nigdy!

Aleksander (Samuel)
Zostań tu a się przekonasz,
jak wiele zalet we mnie jest,
twoje ciało już mi zdradza,
że tych zalet tobie nie brak też.
Usiądź bliżej, wnet zrozumiesz, że
tylko ze mną znajdziesz szczęście swe,
nie myśl o tym co później stanie się
pij tą rozkosz, którą poję cię.
(4ever – Szybki numer)

Amanda – takie stworzonko, czasem denerwujące, jak to prawdziwa kobietka. Drobne to takie, malutkie, wygadane, pyskate, złośliwe i przewracające życie do góry nogami i to całe na dodatek. Siedzi sobie taki człowiek jak ja. Przyzwoity człowiek, zajęty pracą, no i co się okazuje? Mam przy sobie telefon komórkowy. Takie to małe urządzenie co pozwala kobiecie trzymać mężczyznę na niewidocznej smyczy emocjonalnej. To wszystko znałem z teorii, ale i z autopsji.

Prolog

Narracja (Lila)
Prolog
Żywiołem tym, tam nie słychać już słów,
nikt nie zapyta jej jaki życia sens.
Extazy czas niech trwa, niech trwa
bez końca po biały dzień
nie ważne z kim i gdzie, noc skończy się
(Five Colors – Plastikowa)

Seks – dawniej niewiele się o nim mówiło, był raczej tematem tabu, takim którego nie należy poruszać bo bywa kłopotliwy. Teraz wydaje się być wszechobecny, spotkać go możemy w książkach, czasopismach, w telewizji, na plakatach i bilbordach, jest obecny nawet w szkołach, dzieci uczą się o nim na lekcjach z „przygotowania do życia w rodzinie”. W dzisiejszych czasach rzadko która kobieta spąsowieje pod wpływem pytania dziecka dotyczącego jego pochodzenia, niewielu ojców odprawi syna z kwitkiem, gdy ten zapyta o sposoby zabezpieczania przed niechcianą ciążą.
Na seks można spoglądać z różnych stron, w zależności od potrzeby, poglądów, pragnień, powinien być elementem życia, odskocznią od rutyny, uzupełnieniem codzienności. A jak jest naprawdę? Różnie…

Tresura

Tyler (Kevin)
Rozdział 12
Tresura
Wszedłem do swojego mieszkania, mieszkania, o którym nie wiedział nikt z moich bliskich. Chociaż tak właściwie zawsze obcy byli mi bliżsi niż rodzina. Podszedłem do kobiety, siedzącej na sofie i oglądającej TV.
– Witam, Piękną, jak się czujesz? – zapytałem.
– Długo mnie będziesz tu trzymał? – zapytała i od razu poczuła siarczysty policzek, wymierzony z mojej ręki.
– Masz odzywać się tylko, gdy jesteś pytana i odzywać się na temat, na który zadane było pytanie – przypomniałem jej.
– Przepraszam – odparła cicho, bojąc się tego, co mogłoby się wydarzyć. W końcu poczuła już, jak smakuje kara za nieposłuszeństwo z mojej ręki.

I tak się skończyło

Angelika (Jula)
Rozdział 7
I tak to się skończyło…
Hubert zamknął drzwi, bo ten młody wyszedł dość pospiesznie. Wyjrzał za nim, ale chyba zdążył już zbiec na dół. Wrócił obok mnie i oparł się tak jak wcześniej. Był znacznie wyższy, bo parapet był na wysokości jego ud kiedy ja dotykałam go plecami.
– Jesteśmy sami, to jak z tym całusem? – zapytał i zwrócił głowę w moją stronę.
– Nie zasłużyłeś.
– On zasłużył na porządne lanie – rzucił jakby od niechcenia kiedy krzyżował ręce na klatce.
– On zasłużył żeby wyjść gdzieś z kumplem – oznajmiłam, bo wydało mi się głupie to, że Hubert mu nie pozwala.
– On nie będzie się szlajał po ulicy – powiedział jakoś tak wrogo.
– Bo?
– Od tego jest weekend. Tydzień szkolny jest od poświęcenia się szkole, nauce, i dodatkowym zajęcia edukacyjnym. Tak ustaliliśmy z żoną, zawczasu, kiedy to ustalaliśmy on ledwie chodził – prawił, a ja dosłownie nie wierzyłam w to co słyszę. Nie potrafiłam zrozumieć jego myślenia, przecież każdy zasłużył na chwilę rozrywki, a nie non stop książki i książki.

Przepraszam

Julia (Lila)
Przepraszam
Nie żałowałam swojej decyzji o powrocie do pracy nawet mimo tego, co zafundował mi mój maż po tym, jak się o niej dowiedział. Doskonale wiedziałam, że będzie wściekły, ale mimo tego nie zawahałam się i kiedy Dawid zapytał, czy zgadzam się na proponowane warunki podpisałam umowę. Była dla mnie korzystna, obejmowała sporo ciekawych sesji i kilka wyjazdów, takich bliższych, jeden dalszy, do Paryża. Chciałam się realizować, iść do przodu, tymczasem mój mąż chciał mnie mieć w domu, chciał bym rodziła dzieci i je wychowywała. Ja uważałam, że jestem jeszcze młoda i na dzieci przyjdzie czas, na pewno nie chciałam ich mieć teraz.
Po ciąży i porodzie ciało się zmienia, wygląda inaczej. Co jeśli miałabym rozstępy? A jeśli będę miała trudności z powrotem do wcześniejszej formy? I kto zająłby się dzieciaczkiem, gdy ja byłabym w pracy. Nie, to stanowczo nie dla mnie. Nie mogę sobie na to pozwolić w tej chwili, dlatego w tajemnicy przed Darkiem biorę tabletki antykoncepcyjne. To jedyne, co przyszło mi do głowy by się zabezpieczyć. Nawet nie chcę wiedzieć, co by mi zrobił, gdyby się dowiedział. Ustawiłam sobie przypomnienie w telefonie i codziennie, dziesięć minut po ósmej rano alarm przypomina mi o wzięciu tabletki. Jeszcze nie zdarzyło mi się zapomnieć, ale wolałam dmuchać na zimne.

Nowa przyjaciółka

Majka (Sylwia)
Nowa przyjaciółka
Miałam kaszel już od tygodnia, Patryk non stop mi powtarzał, bym poszła do lekarza, ale ja ich po prostu nie lubię. Śniadanie zrobił dzisiaj Aleks, to postanowiłam się zrekompensować i zrobić obiad. Pozostało tylko jedno pytanie, jak ja to zrobię? Zadzwoniłam najpierw do Dominiki, ale nie odebrała. Napisała smsa. Jestem na lekcjach zadzwoń za dwie godziny. Za dwie godziny to już mi uleci cała fascynacja tym gotowaniem i z obiadu będzie lipa. Po wydzwonieniu połowy osób jakie znam okazało się, że większość nie umie gotować, a reszta nie ma czasu. Pozostała mi Amanda.
– Hej, co tam u ciebie? – zapytałam.
– Dobrze, powinnam być w szkole, ale mamy skrócone lekcje to zrobiłam sobie wolne – odpowiedziała.

sobota, 14 września 2013

Zacznij się przyzwyczajać

Karolina (Jula):
W życiu każdego młodego człowieka istnieje taka instytucja jak szkoła. Powinniśmy mieć dobre stopnie, by coś w życiu osiągnąć, powinniśmy być ambitni. Na stopniach mi zależało, ale trochę inaczej niż innym. Zależało mi wręcz podwójnie, chciałam mieć dobre oceny i chciałam, by ktoś je za mnie zdobył. Po co się męczyć z czymś czego się nie lubi? Uczyłam się z czterech-pięciu przedmiotów, które mnie interesowały, reszta działała na ściągach lub pracy innych. Czasem trzeba było się wysilić, aby ktoś zrobił za ciebie. Szantaż, umowa, prośba... Na różnych ludzi różne sposoby działały.
– Karolina Mikołajczyk, piątka – wyczytała starsza kobieta w okrągłych okularach z czarnymi oprawkami. No to zajebiście – pomyślałam i od razu przypomniał mi się ten Tomek co to zrobił każde zadanie i dał mi gotowe odpowiedzi, bo skądś miał arkusz tego testu. Wypadałoby mu jakoś podziękować. Wyszłam z klasy, gdy już zadzwonił dzwonek i podążyłam na podwórko. Stał tam, pewnie czekał na tą swoją siostrę... Dominikę chyba. Przeszłam obok niego z uśmiechem.

Spotkanie indywidualności

Damian (Adrian):
Stałem sobie, zwyczajnie tak. Identycznie jak wielu chłopaków sobie stoi. Jedną nogę miałem opartą o murek, a drugą na betonie. Paliłem papieroska i czekałem na moją laskę. To miała być taka dla niej niespodzianka. Miałem wolny dzień, mogłem jej poświęcić sto procent uwagi, mieć czas tylko dla niej, ale ona… no właśnie ona zdawała się robić mnie w chuja. Kiedy zobaczyłem ją z Sebastiankiem, jak ten przejmuje od niej plecak, by się biedactwo nie zmęczyło to aż mnie mdłości naszły. Co za idiota, myślał, że się nie dowiem? Co za kurwa! Kurwa to akurat z niej, powinna mnie uprzedzać jak chce cię spotykać z moimi przyjaciółmi sam na sam.Przez chwilę zastanawiałem się co boli mnie bardziej. Zdrada przyjaciela, czy zdrada dziewczyny. Zaciągnąłem się modniej papierosem, wypuściłem dym nosem, drapało w gardle i przełyku, ale to sprawiło, że spojrzałem na sytuacje trzeźwym okiem, a nie zaślepionym przez złość i głupie domysły. Postanowiłem za nimi pójść tak by pozostać niezauważonym. Chciałem przekonać się na własne oczy jak będzie wyglądało ich pożegnanie. Jednak pożegnania nie było, ona zaprosiła tego… Bastka do środka.

Skomplikować życie

Witold (Simon):
Zagrałem wabank, ale w sumie nie miałem nic do stracenia, ani nic do zyskania. Gosia zdawała się latać za Damianem, jak wszystkie wokół. Do dziś nie wiem co kobiety widzą w tych takich debilach, co czynią tylko popisówkę. Mój bratanek był popisowym debilem, ale na pokaz, w rzeczywistości był kimś o większych możliwościach, tylko jakby bez ambicji. Szczerze cieszyłem się gdy związał się z Karoliną, wydawało się, że ta mała ma poukładane w głowie, ale kiedy zaliczył Amandę, to… cóż, ona była z tych co tylko komplikują mężczyzną życie. Zaznałem tego niemal na własnej skórze. Życzyłem Damianowi kogoś takiego jak Gośka, przy takiej odnalazłby wewnętrzny spokój.
– To co? Malujemy? – zapytała.

MAG - Maszeruj albo giń

Angelika (Jula):
Tatuaż – rysunek, wzór, litera, portret... różnie. Jednym się podoba innym nie. Dla jednych ozdoba do ciała, a dla drugich coś mające sens, przesłanie, skrywająca w sobie wspomnienia, zasady. Ludzie robiący sobie tatuaże mają różne intencje. Jednak dla mnie bardziej zasłużyli się ci, którzy nie machnęli sobie byle gówna od tak, bo każdy ma, a ci, dla których to coś znaczy. Szanowałam mężczyzn, którzy tatuowali sobie imiona dzieci. Najczęściej byli to mężczyźni choć i kobiety się zdarzały.
Siedziałam u Huberta na kolejnych korepetycjach i rozwiązywałam jakieś równanie, w sumie zadania o tej treści robiłam już machinalnie więc pogrążyłam się w rozmyślaniach, z których wyrwał mnie dźwięk szkła uderzającego o blat.

Jakie jest życie?

Narracja (Iwan):
Życie… kiedy sobie zdajemy wreszcie sprawę jak i z kim chcemy je przeżyć ono zwykle dobiega końca. Nie mówię tu o śmierci, a przynajmniej nie tylko i wyłącznie. Czasami nasze życie się kończy w chwili kiedy przestajemy żyć, a zaczynamy tylko istnieć, wegetować, być… Wtedy jesteśmy, ale jakby nas nie było…
Ludzie wrażliwi mawiają, że miłość jest życiem, albo, że życie jest miłością – nikt z nas dokładnie nie pamięta, dopóki nie odczuje na własnej skórze, a potem zapomni o tym, w chwili utraty. Ludzie zapominają o sensie tego co stracili, o istocie drobnych wzruszeń i gestów, ale przenigdy nie zapominają tego co utracili w ułamku sekundy, nawet jeśli samo posiadanie było krótsze niż chwila tracenia.

Przeprosiny

Bardzo przepraszamy za opóźnienie i chwilową przerwę w publikacji fragmentów, po prostu... wypadek losowy, nawet nie jeden. Już się bierzemy do roboty :)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Amanda i Dominika

Autorka, która do tej pory pisała jako Magdalena dwie postacie z PDS - Dominikę i Amandę serdecznie zaprasza na swoją stronę autorską, gdzie umieszcza fragmenty swoich innych powieści, oraz przydatne informacje:
http://sandra-banasiak.blogspot.com/

wtorek, 13 sierpnia 2013

Lanie od męża - Amanda i Aleksander

Amanda (Magdalena)

Wróciłam do domu, byłam cała roztrzęsiona, nadal nie mogłam zebrać myśli. Co jeśli widzieli rejestracje? Jeśli ją zapamiętali? Co jeśli się domyślą, że Tyler ma z tym sporo wspólnego?
– Część, zobacz twoja mamunia przyszła – takim tekstem przywitał mnie Kamil ze swoim imiennikiem na rękach.
– Cześć Kamilowie – powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
– O, to ty jesteś Kamil. Sorka, ale jeszcze was dzieciaczki nie odróżnia wujcio – mój brat z wyboru zwrócił się tymi słowami do mojego synka.
– Kamil, możesz już iść. Przepraszam, ale lepiej, żeby Olek cię tutaj nie widział – wyjaśniłam przepraszającym tonem.
– Niestety, już wie, że tu jestem – oznajmił z bladym uśmiechem.

Idealny mąż?

Aleksander (Samuel)

– Stary, a odwieziesz mnie do domu? Dużo wypiłem i sam…
– Rozumiem i odwiozę.
Droga minęła jakoś wybitnie szybko, z przerwą na siku przy drzewie jak za starych czasów. Przy rozsunięciu bramy wjazdowej nastąpił jednak problem, pilot nie chciał działać. Wysiadłem, bo pomyślałem, że bez przeszkody w postaci szyby zadziała lepiej, ale upadł mi w zaspę. W takich sytuacjach niezmierzona jest pomoc kolegi, najlepiej trzeźwego, który wydobył pilot, wcisnął odpowiedni guzik i zaprowadził pod same drzwi domku. Oczywiście nie odjechał, bo czekał aż otworze, nie pozwoliłby mi zamarznąć na progu.
– Widzę, że szermierzem dziś byłbyś kiepskim, bo pojedynek między tobą, a zamkiem… z resztą daj, otworzę. – Uległem, bo co się będę przemęczał i marznął. Fabian otworzył, wpuścił mnie do środka i potknąłem się, wpadłem na ścianę.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Ograniczenia

Damian:
 Życie uczy nas być skurwysynem, ale w stosunku do kobiety czasem tak po prostu trzeba. Jest to poparte szczerą miłością…
Karol Rak, z przezwiska Raku, albo Mocny, szedł teraz po schodach wyjątkowo agresywnie. Ta agresja biła z niego, niemal promieniowała. Mężczyzna był wkurwiony i nawet nie starał się tego ukryć. Stawiał krok za krokiem, ciężko, szybko, mocno. Nie trzymał się poręczy, obie ręce miał bowiem wciśnięte na samo dno kieszeni i niewątpliwie wciąż pchał je ku dołowi. Mężczyzna wyznawał staroświeckie zasady, choć podążał z duchem czasów. W nim te dwie cechy się nie kłóciły, występowały łącznie, współgrały. Chwycił za klamkę, otworzył drzwi z takim impetem, że niemal klamka z drugiej strony wbiła się w ścianę.

Zemsta

Narracja (Kevin):
Tęsknota zabija, chęć zemsty zabija, nabywanie doświadczenia zabija. Co w takim razie, do cholery, pozwala żyć?
On był przygnębiony, stracił przyjaciółkę. Nie jakąś tam kochankę, ale prawdziwą przyjaciółkę. To z Sylwią Wielgosz, z domu Małecką spędził kilkanaście dobrych lat. To z nią palił pierwszego papierosa, a teraz to po utracie jej płakał. Poważnie płakał, choć zawsze wstydził się łez i dawno tego nie czynił.Uczucie nienawiści obudziło się w nim na nowo. Lecz ta nienawiść nie miała nic wspólnego z jego przyjaciółką, a z jego ojcem.

Boga nie ma

Narracja (Tychon):
Morze krwi przelane przez niekochanych i nieumiejących kochać…

Zszedł schodami powoli, pomimo pośpiechu. Nie miał w zwyczaju biegać. Uważał bowiem, że klasa to stan umysłu, a nie portfela, i że nawet biedny może ją mieć, wystarczy tylko chcieć. Wsiadł do dobrej marki samochodu, który nie był jego. Pożyczył go od brata, na czas jego odsiadki, bo jego mazdą jeździł jakiś szczeniak, co miał za zadanie nie spuszczać oczu z żony tego brata. Jego brat był kimś – na ulicy, we więzieniu, w domu dziecka, w szkole. Zawsze był kimś, nie koniecznie dobrym, ale przynajmniej nigdy nie był nikim. To w nim podziwiał, za to miedzy innymi go cenił. Kolejnymi cechami, które Kryspin wycenił u Fabiana były: lojalność, duma, braterstwo, siła, nadzieja.

sobota, 10 sierpnia 2013

Magiczne buteleczki

Amanda (Magdalena)

Dotarłam przed market, zaparkowałam, przystąpiłam do robienia zakupów. Przez kasę przewinęły się: dwie paki pierogów, ośmiopak piwa, jakiś likier, duża paczka frytek, chusteczki dla niemowląt, jogurty, deserki dla dzieci od czwartego miesiąca życia. Co prawda chłopcy mieli dopiero trzy miesiące, ale mleko niespecjalnie im smakowało.
– To też pani? – zapytała się kobieta na stanowisku kasjerki.
– Tak – odpowiedziałam i dalej pakowałam wszystko do koszyka sklepowego, by czasem nie zatamować ruchu.
Kasa znów wydawała ten przebrzydły pikający dźwięk, powieki mi opadały, oczy bolały od światła tych ekonomicznych badziewstw, ale cóż… żyć trzeba dalej, mimo wszystko.

Pustka

Amanda (Magdalena)

Kto wie tak naprawdę czym jest pustka? Nikt dopóki jej nie doświadczy i każdy, bo w końcu każdego dogania. Pusty świat, puści ludzie, puste miejsca, puste serca, puste portfele… – pustka miała to do siebie, że występowała pod różnorodnym obliczem. Mój szowinistyczny mąż, rzekłby, że pustka jest jak typowa kobieta, zmienia się w zależności od sytuacji, czasu, miejsca, możliwości i nie sięgają jej żadne ograniczenia, bo reguły są po to by je łamać, a mury by je burzyć. Albo powiedziałby coś równie beznadziejnego, co zburzyłoby mi ten cały poranek, który jak na razie przebiegał spokojnie.

środa, 7 sierpnia 2013

Informacja: Nawigacja na blogu - Strony: serie, sagi i trylogie

Z lewej strony bloga umieszczone zostały etykiety odsyłające do poszczególnych serii PDS. Ma to za zadanie ułatwić Wam korzystanie z bloga, tak aby łatwiej można było odnaleźć e-booki z danej serii, trylogii, czy też sagi. Z biegiem czasu będzie pojawiać się ich coraz więcej, dlatego warto regularnie zaglądać na naszą stronę :)

Przypominamy - tylko serie "telenowelową" należy czytać jedna po drugiej - wszystkie części e-booków. Natomiast e-booki z serii "krótkoterminowej", czy "długoczasowej" można czytać wybiórczo, tylko te, które przypadną wam do gustu po opisie, bądź doborze występujących w niej bohaterów. Polecamy też czytać wszystkie części z danej sagi bądź trylogii, gdyż opowiadają one jedną, spójną historie, bądź są o jednym i tym samym temacie :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Demotywator

Wielka prośba do wszystkich odwiedzających tą stronę. Prosimy o obejrzenie demotywatora i kliknięcie "mocne", w ten sposób mamy szanse, że demotywator trafi na główną stronę, a tym samym rozpowszechni znacznie PDS. Więcej osób się o niej dowie.

Link: Kliknij tutaj!

Tego nie da się naprawić

Aleksander (Samuel)
Tego dnia wszystko działo się szybko, za szybko. Miałem przed sobą zdjęcia, wisiały na lampie i światło sprawiało, że widziałem wszystko dokładnie.  Nie wiedziałem czyje to fotki, czyjej czaszki. Dano mi je tak na szybko, śpieszyli się, jakaś kobieta umierała. Miałem na sobie kitel lekarski, zwano mnie lekarzem, a tego nie umiałem wyleczyć. Usiadłem na chwilę przy biurku, ukryłem twarz w dłoniach, by po chwili pohamować łzy i zrobić łyk wody.
– To obca kobieta, miej ją w dupie. Co sekundę ktoś umiera i co sekundę nie płaczesz – zganiłem sam siebie w myślach.
Wyszedłem na korytarz szpitalny, wcześniej zszarpując te zdjęcia rentgenowskie z lampy. Podszedłem do znajomego lekarza, który mi je wcisnął, bym obejrzał.

NY w Anglii

Karol (Gizmo)
Pieczenie trwało krótko, a jego punkt kulminacyjny już dawno minął. Agata nie miała dużo siły, a i nawet jednej dziesiątej całości nie włożyła w to uderzenie. Usłyszałem dzwonek do drzwi kolejny i jeszcze jeden. W końcu poczułem, że wszyscy mają tego niezapowiedzianego gościa w dupie, a tak przecież nie wypada, no to postanowiłem otworzyć. Co mi szkodzi przekręcić łucznik i pociągnąć za klamkę.
– Dzień dobry – powiedziała ta mała, co się tak spiła na tej imprezie, ta od Darka.
– Hej, co tam? Kacyk męczy? – zapytałem z uśmiechem.

Krzyk

Karol (Gizmo)

W życiu każdego mężczyzny zdarzają się sytuacje, kiedy musi on się płaszczyć przed partnerką. Takim przywilejem są na przykład zaręczyny, to wtedy mężczyzna jest z góry tym przegranym, co czeka na słowa tej swojej wybranki, czeka na kolanach. Jeśli kobieta powie „tak”, to staje się on nagle zwycięzcą, by trzy dni później, gdy ona zacznie prawić o kieckach, makijażu, zaproszeniach i liście gości znów się stać przegranym. Jeśli kobieta jednak powie „nie”, to przegranym jest się od razu i nie trzeba wybierać tych wszystkich pierdół, na ten jakże wyjątkowy dzień. I pomimo upływu lat, często lat po tym okropnie sztywnym widowisku, jakim jest ślub cywilny, przychodzą momenty, gdy mężczyzna jest z góry przegrany. Tylko czemu u mnie ten moment musiał być dziś? No właśnie… ja też nie znam odpowiedzi na to pytanie.

Zdrada

Julia (Kocica)

Darek wyszedł, Małgośka spała, a ja nie wiedziałam, co z sobą zrobić. Nudziło mi się okrutnie i w końcu usiadłam przed komputerem. Brakowało mi ludzi w koło, chciałam z kimś porozmawiać, więc w końcu weszłam na czat dla samotnych. Zaczęłam czytać wypowiedzi innych, sama w końcu napisałam ze dwa zdania. Nie przepadam za taką formą kontaktu, pomyślałam jednak, że to zawsze jest lepsze, niż nuda. W pewnym momencie na moim ekranie zamigotała ikonka, ktoś zaprosił mnie do prywatnej rozmowy i chętnie z tego skorzystałam. Byłam ciekawa tego mężczyzny. Nick w zasadzie niczego nie zdradzał, no może poza płcią. Pierwsze wypisane zdania były nieśmiałe… bezosobowe.

Nasi autorzy!

Nasi autorzy, w znaczeniu: autorzy PDS (przepustki dla szczęścia) nie poświęcili się w pełni tylko jednemu projektowi, czyli powieścią PDS. Kilkoro z nich napisało i wydało swoje własne powieści, o różnorodnej tematyce. Jeśli ktoś z was zechcę się z nimi zapoznać będzie nam niezmiernie miło. W razie zaistnienia takiej okoliczności wklejam link do bloga na którym znajdują się informacje i fragmenty pozostałych powieści naszych autorów (ten blog dotyczy akurat e-booków z elementami Domowej Dyscypliny). Blog jest cały czas w stanie aktualizacji, co mam nadzieje nigdy nie nastąpi zmianie, bo liczę na to, że autorzy co jakiś czas będą tworzyć coś nowego, swojego, własnego i tym was zaciekawiać :)

Link: Kliknij tutaj!

poniedziałek, 29 lipca 2013

Kołysanka

Angela (Jula)

Godzina 20 od jakiegoś czasu była moją ulubioną. Wtedy Julia już spała, a Julek był już wykąpany i kończył oglądać bajkę po czym maszerował do łóżka. tym razem miało być podobnie, no właśnie miało, bo syn już po kąpieli zakomunikował, że dziś nie ma zamiar nie spać całą noc. Na początku myślałam, że to jedynie dziecięca paplanina. Skończyłam zmywać niemal równocześnie z końcem dobranocki.
– Juluś umyj ząbki i idź do łóżka – zawołałam odkładając ścierkę na wieszak.
– Umyjem, ale spać nie idę! – odkrzyknął.
– A ja myślałam, że ten temat już zakończyliśmy – stwierdziłam z nadzieją wchodząc do salonu i opierając się o jedną ze ścian. Rozejrzałam się po pokoju i przypomniało mi się jak Hubert kład tutaj tapetę i jak się denerwował, gdy coś mu tam odchodziło, ale oczywiście nie dał sobie pomóc, uśmiechnęłam się do wspomnień. Jednak po chwili ocucił mnie głos syna.

Problemy ze snem


Angelika (Jula)

Po raz kolejny tej nocy obudził mnie krzyki Julii.
– Teraz ty do niej wstajesz – wyszeptał Hubert obracając się na drugi bok.
Wyjęłam małą z łóżeczka i przytuliłam do siebie. Jadła około pół godziny wcześniej więc głodna nie była, pampersa miała suchego więc, albo męczyła ją kolka, albo zwyczajnie robiła mi na złość. Moich uszu dobiegł płacz Juliana.
– Ale do niego lecisz ty – powiedziałam w stronę męża, który zdążył już ponownie zasnąć – Hubert...Hubert – powtórzyłam się nieco głośniej – Cholera jasna wstań! – niemal wykrzyczałam mu do ucha jednak z umiarem, aby nie przestraszyć Julii.

Pomocny Julianek

Angelika (Jula)

Otworzyłam oczy jednocześnie spoglądając na zegarek. Była ósma, a Julek nadal spał co u niego było rzadkością. Obróciłam się na drugi bok z zamiarem wtulenia w ramie Huberta, ale zastałam puste miejsce. Dostrzegłam kartkę na nocnej szafce. Wyciągnęłam się jak najbardziej mogłam, by dosięgnąć liściku. Moim oczom ukazało się staranne pismo. W naszym związku to on ładniej pisał, lepiej gotował i piekł. Musiałem wyjść. Będę koło 14. Kocham Cię. Hubert. Mój mąż, czyli człowiek, który o istnieniu przecinków zapomniał lata temu. Poleżałam jeszcze chwilę, ale sielankę przerwał mi płacz synka. Stanęłam na równe nogi i podreptałam do jego pokoju. Stał w łóżeczku i kopał w szczebelki.
– Juluś co ty robisz? – zapytałam chwytając go pod ramionka i podnosząc do góry.
– Gupie! Ciałem wyjsć – odpowiedział i zrobił smutną minkę.

Czerwony, pluszowy garbus

Hubert (Iwan)

Rano szykowałem Julka do wyjścia… Niby łatwe zadanie, ale Angela nie zrobiła prania i mały nie miał żadnej czystej bluzy.
– Możesz iść w koszuli? – zapytałem z nadzieją w głosie.
– Ne, nie. Beś samotu tez nie – odpowiedział.
– Skąd ja ci do cholery wytrzasnę samochód? – zapytałem na głos, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko dzwonek do drzwi. Przez chwilę myślałem, że to Angela, ale w mig przypomniałem sobie jaka ona jest uparta i już byłem pewny, że to nie moja żona. Na moją mamę z kolei było za wcześnie, a ona nigdy nie przychodziła przed czasem.

Super Julek

Hubert (Iwan)

– Co mały? Na pewno nie chcesz spać? – pytałem się trzy miesięcznego niemowlaka , który przecież jeszcze nie mógł mi odpowiedzieć.

– Nie mogę cię wozić wózkiem w nieskończoność, bo kurwicy dostanę – wyjaśniłem spokojnie, a mały wydawał się na tyle kumaty, że zamknął swoje czarne ślepia.

Prostowałem rękę w łokciu i zginałem jeszcze dłuższy czas by wózek chodził i mały zapadł w głębszy sen niż taki na kilka minut.

Ja nie urodzę!

Angela (Jula)

Leżałam w łóżku... byłam dwa tygodnie przed porodem i zaczęło mnie to przerażać. Hubert był tak jakby na to obojętny. Położył się spać jakby nigdy nic, chrapał jakby nigdy nic w ogóle się tym nie przejmował. Nie umiałam zasnąć, ta myśl mnie tak dziwnie przyprawiała o jakiś taki niepokój, a ten mój mężulek śnił pewnie o jakiś kobietkach w bikini.
– Ej! – krzyknęłam, gdy moja ręka uderzyła w jego udo. Mruknął coś niezrozumiałego i obrócił się plecami – No, ej! – walnęłam go mocniej w ramie i tym razem zwinęłam rękę w pięść, ale dalej nic. Namyśliłam się chwile i sięgnęłam po jakąś wodę, która stała obok łóżka, odkręciłam i nalałam sobie trochę na rękę po czym bezceremonialnie odwróciłam tak, by cała ciecz spadła na jego twarz. Odniosłam oczekiwany rezultat i zanim się obejrzałam Hubert już podpierał się na łokciach i wbijał we mnie wzrok.

Sens istnienia

Tyler ( Kevin)

Drzwi, drzwi, przeklęte drzwi, po jaką cholerę je zamykałem? Po to, by je znów otwierać.
– Czego? – zapytałem już podczas energicznego chwycenia za klamkę.
– Twoja uprzejmość nie zna granic – rzekł Karol i władował się do środka z wózkiem. – Coś ty taki rozdygotany?
– A coś ty taki rodzicielski?
– Idę poprawić tatuaż, pomyślałem, że się ze mną wybierzesz i chwilę nią zajmiesz, jakby płakała. No i tą starszą tak też trochę zabawisz w tym czasie – wyjaśnił mi swoje plany na dziś.
– To i tak lepsze, niż siedzenie w czterech ścianach – odburknąłem pod nosem.
– Z pewnością – poparł mnie. – A tak poważnie, to co się dzieje? Siedzisz ostatnio całe dnie w tym mieszkaniu, zasłony zasłonięte, jadasz w ogóle coś?
– Tak, zrobię ci kawy i poczęstuje popcornem, chcesz? – zapytałem, podstawiając mu miskę z kolumny prosto pod nos.

Niedopasowanie doskonałe

Dariusz ( Piotr)

Obudziłem się wcześniej niż zwykle, jakby wyrzuty sumienia zakłóciły mój spokojny sen. Te wyrzuty pojawiły się nagle, ścisnęły za gardło i wywołały w głowie takie echo, że nie dało się tego przezwyciężyć. Spojrzałem na Julkę. Moja żona spała spokojnie, jak aniołek, nic dziwnego, bo przecież takie jak ona nie mają nic na sumieniu. Takie jak ona są dobrymi żonami, w przyszłości idealnymi matkami, świetnie prowadzą dom. Ja też miałem być idealny. Miałem zarabiać na dom i rodzinę, tak, by nigdy nie musieć się martwić o jutro. Chciałem w soboty chodzić z dzieckiem na basen, albo na boisko, a w niedziele z żoną do kina lub teatru, ale moja żona nie obdarzyła mnie dzieciątkiem i nie miała takiego zamiaru. To dlatego szukałem przygód – tłumaczyłem sam sobie. Usłyszałem dźwięk sms'a. Sięgnąłem po telefon na stolik nocny, widniało na nim „Robert”, ale w rzeczywistości znaczyło to tyle samo, co „Dominika”.

Podążanie za niebezpieczeństwem

Tomasz ( Rudy)

Nienawidziłem rapowych klubów dla młodzieży, ale tym razem nie miałem wyjścia i byłem zmuszony je odwiedzić. Wypatrywałem jakiegoś kolesia, miał byś rudy… nie. Miał być blond-rudy, ale nikt taki nie rzucał się w moje oczy. Wypiłem piwo, odwiedziłem toaletę by przemyć twarz bo po nieprzespanej nocce kleiły mi się oczy, gdy nagle usłyszałem krzyki. Krzyki kobiety.
– Możesz mnie nie szarpać – warknęła.
– Nie, wyobraź sobie, że nie mogę – głos mężczyzny był stanowczy, ale spokojny.
– Dokąd? – padło, krótkie pytanie z jej ust, a ja już wyobrażałem sobie, że taki delikatny głos musi należeć do wyjątkowo delikatnej kobietki.

Pożądanie


Hubert (Iwan)

– To mieszkanie wymaga generalnego remontu – to było pierwsze, co powiedziałem, kiedy ogarnąłem wzrokiem nagie ściany i brak odzienia na podłodze.
– Jutro odbiorę alimenty z urzędu, matka też obiecała mi dopomóc i sypnąć jakieś dwie stówki z zasiłku, jaki dostanie, to umaluje ściany i położę tapetę – odpowiedziała pewna, że tak właśnie będzie.
– Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Ty wstaw róże do wazonu, a ja zbiegnę do samochodu po farbę. Tylko uważaj, nie pokłuj się! – warknąłem ostatnie zdanie.
– Dobrze – odpowiedziała pokornie, co do tej kobiety kompletnie nie pasowało.
Po pięciu minutach podążałem z dwiema dużymi wiaderkami na drugie piętro, by po chwili mieć Amandę przed sobą w samej bieliźnie, okrytej tylko i wyłącznie rozwiązanym szlafrokiem.

sobota, 13 lipca 2013

Zdenerwowanie

Julia (Kocica)
Darek był w łazience, a ja zamiast się szykować przyglądałam się wizytówce, którą trzymałam w ręku.
Wiedziałam, że zgłaszając się do tej agencji, narobiłam sobie kłopotów, bo mój mąż jeszcze nie zgodził się  na moją pracę, jednak gdy tylko zaczął rozważać ten temat, nie mogłam się powstrzymać. Poszłam tam dziś z samego rana. Nie wiedziałam, jak mam mu to teraz powiedzieć, a byłam już umówiona na pierwsze spotkanie. Oczami wyobraźni widziałam już, co mnie czeka, gdy dowie się o tym za wcześnie.
Przez chwilę obracałam ją w ręku, starając się zaplanować rozmowę z moim ukochanym, jednak gdy tylko usłyszałam, że zakręca wodę, szybko schowałam kartonik tak, aby go nie znalazł.
Ponownie skierowałam wzrok w lustro, sprawdzając, czy makijaż zakrył ślady jego ostatniego pokazu siły.

Dziewięć sekund

Dariusz (Piotr)
Obudziłem się później niż zazwyczaj. Otworzyłem sklejone oczy                  i ujrzałem moją ukochaną żonę przy brązowej toaletce. Robiła poranny makijaż. Właściwie to nigdy nie miała w zwyczaju malować się z samego rana, tak szczerze to najbardziej podobała mi się bez makijażu, tego dnia jednak był on konieczny i musiał być mocniejszy niż zwykle.
– Witam, kochanie – postanowiłem się przywitać. Wiedziałem, że nie będzie wracać do tematu wczorajszego dnia. Znałem swoją żonę na tyle, że wiedziałem, iż nie będzie zachowywała się pretensjonalnie, ani że nie będzie usiłowała we mnie wzbudzić poczucia winy. Zaniechała tych sposobów już dawno temu.
– Cześć. Już wstałeś, misiu? – zapytała.
– Jakie już, raczej dopiero.
– Jak wyglądam? – zapytała, gdy tylko podniosłem się z łóżka. Dostrzegłem, że nadal jest w skąpej, krótkiej, nocnej koszuli. Dzięki temu domyśliłem się, że pyta o makijaż.
– Cudownie, jak zwykle – odpowiedziałem z codziennym uśmiechem na ustach, zbliżając się do niej wolnymi krokami.

Sponsoring

Amanda (Magdalena)
Życie jest pasmem niepowodzeń i upadków, czasami tylko przytrafia nam się coś, co pozwala o tym zapomnieć. W chwilę później to coś upada na brudną posadzkę jak zamek z kart, tylko po to, byśmy stawili czoła licznym niepowodzeniom oraz docenili każdy krok, jaki czynimy, nawet ten na kolanach. Nie wiem, nie pamiętam kiedy ja postanowiłam wziąć swój los w swoje ręce.
Wiem jednak, że to tego dnia odmieniłam całe swoje życie. Zabawne, ja nawet nigdy nie byłam pesymistką, zawsze liczyły się dla mnie realia. Polskie realia jednak nie są obiecujące, gdy się przychodzi na świat      w niechcianym domu. Te same realia jeszcze bardziej tracą na wartości, gdy się z tego domu wynosi, pozostawiając tam istoty zupełnie niczemu niewinne.
– Hubert, myślę, że ta oferta jest naprawdę opłacalna – powiedziałam do… Cholera, właściwie nie umiem go określić, nazwać.

Nic nieznaczenie

Aleksander (Samuel)
W życiu nie spodziewałbym się Kamila w tym kasynie. Rzadko grał i nie lubił grać na nowoczesnych maszynach. Uważał, że jak automat nie pluje monetami, to zero rozrywki, aż tu nagle pojawił się w progach tego miejsca. Jak się okazało, rozegrał tylko dyszkę, siedząc obok mnie                            i dyskutując o meczu koszykarskim, jaki miał miejsce z pięć lat temu – nadal nie pogodził się z przegraną.
– Aleksy, zagrałbym sobie w pokerka lub tysiączka, nawet kanastę, więc zmieńmy miejsce – zaskomlał mój długoletni przyjaciel.
– Rób, jak chcesz, ja wracam do domu – odrzekłem.
– No ale jak to tak? Z kolegą się drinka nie napijesz w elitarnym klubie, a nie tej pipidówce? – zapytał.
– Niestety nie dziś. – Byłem na tyle zmęczony, że nie miałem sił dosłownie na nic.