sobota, 13 lipca 2013

Nic nieznaczenie

Aleksander (Samuel)
W życiu nie spodziewałbym się Kamila w tym kasynie. Rzadko grał i nie lubił grać na nowoczesnych maszynach. Uważał, że jak automat nie pluje monetami, to zero rozrywki, aż tu nagle pojawił się w progach tego miejsca. Jak się okazało, rozegrał tylko dyszkę, siedząc obok mnie                            i dyskutując o meczu koszykarskim, jaki miał miejsce z pięć lat temu – nadal nie pogodził się z przegraną.
– Aleksy, zagrałbym sobie w pokerka lub tysiączka, nawet kanastę, więc zmieńmy miejsce – zaskomlał mój długoletni przyjaciel.
– Rób, jak chcesz, ja wracam do domu – odrzekłem.
– No ale jak to tak? Z kolegą się drinka nie napijesz w elitarnym klubie, a nie tej pipidówce? – zapytał.
– Niestety nie dziś. – Byłem na tyle zmęczony, że nie miałem sił dosłownie na nic.

– Aleks, Majka u nas zamieszkała, są jakieś problemy między nią              a Patrykiem. Musimy, powinniśmy się im usunąć w tym momencie, by ich nie krępować – wydusił wreszcie, o co mu chodziło.
– Czyli stawiasz mi drinka, bo Majka u nas zamieszkała? – zapytałem.
– Jeszcze nie stawiam, ale mam zamiar. Tylko musimy wykonać koło dziewięć kroków do wyjścia i z koło złotówki na taksówkę – wyjaśnił,    a ja nie miałem pojęcia, o co mu chodzi z tą złotówką.
– Jaką złotówkę, człowieku, co ty piłeś? – zapytałem.
– Złotówka to sto groszy, iść złotówkę to sto kroków – wyjaśnił. – A piłem tylko herbatkę i kawkę, ale mam dziś zamiar wypić coś innego – dodał.
– Skąd ten tekst ze złotówką? – zapytałem.
– Dziewczyny z naszej ulicy, te z podwórka, tak mawiają. Te ich ziomy zresztą też – wyjaśnił z uśmiechem na ustach.
– Wolałbym, byś ty brał przykład z innych – powiedziałem, gdy byliśmy już na zewnątrz.
– Spokojnie, papo Aleksie, jestem grzecznym chłopcem, znaczy staram się, ale ruszże dupę do bankomatu i wypłać na taksówkę.
– Jak to ja? Ty przecież miałeś stawiać? – Byłem zaskoczony.
– No tak ja, ale ja drinka, ty taxi – wyjaśnił, cwaniak jeden.
– Niech już ci będzie. Skąd wiedziałeś, że nie mam gotówki? – zapytałem po chwili.
– No bo ty jesteś ten, co korzysta z tych plastików, a ja wolę mieć materialnego pieniądza w kieszeni.
Taksówki nie było na postoju, byliśmy zmuszeni zadzwonić po nią do korporacji i czekać na wietrze. Boże, jak ja nienawidzę zimna, deszczu, śniegu i zimy, na szczęście był dopiero październik.
Po dłuższym czasie znaleźliśmy się w elitarnym kasynie, wypiliśmy wspólnie drinka przy barze, a później każdy oddał się swoim rozrywkom. Ja wybrałem grę na maszynach, a Kamil zagrał w ruletkę. Uważał, że woli grać z człowiekiem niż z komputerem. Czemu on zawsze jest taki dziwny? Czy on nie potrafi być choć raz normalny? Znałem odpowiedź na te pytania, wiedziałem, że nie. To właśnie za to go wszyscy lubili i kochali, za tę inność. Nie minęła godzina, a koło mojego przyjaciela zaczęła się kręcić piękna, szczupła blondynka o długich nogach. Gdy zmierzała w stronę stołu, widać było, że idzie tylko do Kamila, siedzącego na krześle i przekładającego żetony na zielonym stole. Ona patrzyła na niego, a jej krok był w pełni kobiecy, pewny, mocny i delikatny zarazem. Niespodziewanie dotknęła go długim paznokciem tuż przy uchu i zakreśliła nim delikatny ślad po szyi. Kamil nawet nie drgnął, widać było jednak, że się uśmiecha. Obrócił się nagle z łatwością, bo krzesło było obracane i uniósł wzrok, by dostrzec piękno jej spojrzenia. Co prawda nie widziałem nawet jej oczu, ale byłem pewny, że są piękne i wyjątkowe, jak wszystko w niej. Kobieta zamieniła               z Kamilem kilka słów i za moment znalazła się tuż obok mnie, przy barze. Ja w tym czasie piłem czystą z lodem.
– Kamil mówi, że masz mu zamówić drinka i że zaraz dołączy – powiedziała z uśmiechem i usiadła na hokerze.
– Kamil mówi. Wiesz, nie znam takiej zabawy. Simon mówi jeszcze się zdarzało, że słyszałem, ale o Kamilu sobie nic nie przypominam – odpowiedziałem.
– Zabawne, nie lubiłam nigdy tej zabawy – wyznała.
– A co, nie lubisz robić tego, co każą inni? - zapytałem.
– Wolę, gdy inni robią to, co ja im każę – odrzekła.
– Dobrze, skoro Kamil mówi, to zamówimy. Dla ciebie też? – zapytałem.
– Jeśli masz taką ochotę, to nie odmówię. – Puściła do mnie oczko, a ja wiedziałem, że dla niej to nic nie znaczy. Nie wyglądała na taką, co wzdycha do faceta po kilku zdaniach.
– Mam taką ochotę. Co pijesz? – zapytałem i przywołałem do siebie kelnera. Zamówiłem raz Jacka Danielsa, raz wódkę z lodem i raz Sex on the Beach.
– Ty mnie nie pamiętasz? – zapytała.
– Musisz mi to wybaczyć, ale jednak niezupełnie. Twarz jakaś znajoma, ale nie wiem skąd – wyznałem.
– Z imprezy na rozpoczęcie roku. Jakoś we wrześniu była u was taka domówka. Kamil zaprosił mnie, Majkę, Domi i kilka innych dziewczyn oraz swoich kumpli.
– Ach, już pamiętam. To wtedy, gdy był taki bałagan w salonie                i kuchni, tak? – zapytałem.
– Tak, dokładnie wtedy i wszystko sam sprzątałem, ani jedna mi nie pomogła – powiedział Kamil, który wyskoczył nagle jak królik z cylindra.
– Tak to jest, jak się samemu poległo i towarzystwa nie pilnowało – powiedziała piękność.
– Przedstawię was sobie, to jest Aleks, mój przyjaciel, a to jest Amanda, moja przyjaciółka – powiedział Kamil, po czum dodał: – Podnieś no, mała, pupę na chwilkę, a ja wezmę cię na kolanka.
– Twoje marzenie – odpowiedziała, ale po chwili namysłu dodała: – Tylko nie myśl sobie, że to coś znaczy.
– Ty jesteś w szkolnym mundurku? – zapytałem, gdy kobietka rozpięła swój jesienny płaszczyk.
– Nie zdążyłam się przebrać, nawet nie ma jak, kończą mi remont, jutro się wprowadzam – powiedziała.
– No to będzie parapetówka! – krzyknął z uśmiechem na ustach podekscytowany Kamil.
– Jak to remont, sama będziesz mieszkać? – zapytałem.
– No tak. Jak widzisz, jestem już dużą dziewczynką – odparła                     z figlarnym uśmiechem.
– Która klasa? – zapytałem.
– Druga liceum.
– I elitarna szkoła – skomentował Kamil, przyglądając się tarczy na jej piersi i popijając Jacka Danielsa.
– Nie dotykaj! – wykrzyknęła z uśmiechem i dała Kamilowi po łapach, gdy chciał dotknąć tarczy.
– No co ja takiego zrobiłem? – Mój przyjaciel patrzał na nią miną niegrzecznego, a zarazem wiecznie niewinnego chłopca. – Chciałem tylko sprawdzić, czy prawdziwe – wytłumaczył się.
– A co, myślałeś, że mój biust wyszedł spod ręki chirurga? – zapytała i sięgnęła po swojego drinka.
– Z początku odnosiłem takie wrażenie, ale to cudowne uniesienie twoich piersi zapewnia zapewne ten pikowany stanik, co go masz na sobie – powiedział Kamil jednym tchem.
– Nie przejmuj się nim, on tak zawsze – wyjaśniłem Amandzie,                   myśląc jednocześnie o tym, jakie strasznie obce i skomplikowane imię nosi.
– Wiem, troszkę czasu już go znam.

Nagle wszystko okazało się dla mnie jasne. To pewnie była nowa zabaweczka Kamila i zapewne postanowił zdradzać żonę jak zawsze i jak wszystkie swoje poprzednie dziewczyny. Jednak co mi było do tego? Nie zamierzałem się wtrącać.
Fragment pochodzi z e-booka pt "Trzy szanse dla miłości".
Link do opisu: kliknij tutaj
Link do pobrania: kliknij tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz