Aleksander (Samuel)
W życiu nie
spodziewałbym się Kamila w tym kasynie. Rzadko grał i nie lubił grać na
nowoczesnych maszynach. Uważał, że jak automat nie pluje monetami, to zero
rozrywki, aż tu nagle pojawił się w progach tego miejsca. Jak się okazało,
rozegrał tylko dyszkę, siedząc obok mnie i dyskutując o meczu
koszykarskim, jaki miał miejsce z pięć lat temu – nadal nie pogodził się z
przegraną.
– Aleksy, zagrałbym
sobie w pokerka lub tysiączka, nawet kanastę, więc zmieńmy miejsce – zaskomlał
mój długoletni przyjaciel.
– Rób, jak chcesz,
ja wracam do domu – odrzekłem.
– No ale jak to tak?
Z kolegą się drinka nie napijesz w elitarnym klubie, a nie tej pipidówce? –
zapytał.
– Niestety nie dziś.
– Byłem na tyle zmęczony, że nie miałem sił dosłownie na nic.
– Aleks, Majka u nas
zamieszkała, są jakieś problemy między nią a Patrykiem. Musimy, powinniśmy
się im usunąć w tym momencie, by ich nie krępować – wydusił wreszcie, o co mu
chodziło.
– Czyli stawiasz mi
drinka, bo Majka u nas zamieszkała? – zapytałem.
– Jeszcze nie
stawiam, ale mam zamiar. Tylko musimy wykonać koło dziewięć kroków do wyjścia i
z koło złotówki na taksówkę – wyjaśnił, a ja nie miałem pojęcia, o co mu chodzi z tą
złotówką.
– Jaką złotówkę,
człowieku, co ty piłeś? – zapytałem.
– Złotówka to sto
groszy, iść złotówkę to sto kroków – wyjaśnił. – A piłem tylko herbatkę i
kawkę, ale mam dziś zamiar wypić coś innego – dodał.
– Skąd ten tekst ze
złotówką? – zapytałem.
– Dziewczyny z
naszej ulicy, te z podwórka, tak mawiają. Te ich ziomy zresztą też – wyjaśnił z
uśmiechem na ustach.
– Wolałbym, byś ty
brał przykład z innych – powiedziałem, gdy byliśmy już na zewnątrz.
– Spokojnie, papo
Aleksie, jestem grzecznym chłopcem, znaczy staram się, ale ruszże dupę do
bankomatu i wypłać na taksówkę.
– Jak to ja? Ty
przecież miałeś stawiać? – Byłem zaskoczony.
– No tak ja, ale ja
drinka, ty taxi – wyjaśnił, cwaniak jeden.
– Niech już ci
będzie. Skąd wiedziałeś, że nie mam gotówki? – zapytałem po chwili.
– No bo ty jesteś
ten, co korzysta z tych plastików, a ja wolę mieć materialnego pieniądza w
kieszeni.
Taksówki nie było na
postoju, byliśmy zmuszeni zadzwonić po nią do korporacji i czekać na wietrze.
Boże, jak ja nienawidzę zimna, deszczu, śniegu i zimy, na szczęście był dopiero
październik.
Po dłuższym czasie
znaleźliśmy się w elitarnym kasynie, wypiliśmy wspólnie drinka przy barze, a
później każdy oddał się swoim rozrywkom. Ja wybrałem grę na maszynach, a Kamil
zagrał w ruletkę. Uważał, że woli grać z człowiekiem niż z komputerem. Czemu on
zawsze jest taki dziwny? Czy on nie potrafi być choć raz normalny? Znałem
odpowiedź na te pytania, wiedziałem, że nie. To właśnie za to go wszyscy lubili
i kochali, za tę inność. Nie minęła godzina, a koło mojego przyjaciela zaczęła
się kręcić piękna, szczupła blondynka o długich nogach. Gdy zmierzała w stronę
stołu, widać było, że idzie tylko do Kamila, siedzącego na krześle i
przekładającego żetony na zielonym stole. Ona patrzyła na niego, a jej krok był
w pełni kobiecy, pewny, mocny i delikatny zarazem. Niespodziewanie dotknęła go
długim paznokciem tuż przy uchu i zakreśliła nim delikatny ślad po szyi. Kamil
nawet nie drgnął, widać było jednak, że się uśmiecha. Obrócił się nagle z
łatwością, bo krzesło było obracane i uniósł wzrok, by dostrzec piękno jej
spojrzenia. Co prawda nie widziałem nawet jej oczu, ale byłem pewny, że są
piękne i wyjątkowe, jak wszystko w niej. Kobieta zamieniła z Kamilem kilka słów i za moment
znalazła się tuż obok mnie, przy barze. Ja w tym czasie piłem czystą z lodem.
– Kamil mówi, że
masz mu zamówić drinka i że zaraz dołączy – powiedziała z uśmiechem i usiadła
na hokerze.
– Kamil mówi. Wiesz,
nie znam takiej zabawy. Simon mówi jeszcze się zdarzało, że słyszałem, ale o
Kamilu sobie nic nie przypominam – odpowiedziałem.
– Zabawne, nie
lubiłam nigdy tej zabawy – wyznała.
– A co, nie lubisz
robić tego, co każą inni? - zapytałem.
– Wolę, gdy inni
robią to, co ja im każę – odrzekła.
– Dobrze, skoro
Kamil mówi, to zamówimy. Dla ciebie też? – zapytałem.
– Jeśli masz taką ochotę,
to nie odmówię. – Puściła do mnie oczko, a ja wiedziałem, że dla niej to nic
nie znaczy. Nie wyglądała na taką, co wzdycha do faceta po kilku zdaniach.
– Mam taką ochotę.
Co pijesz? – zapytałem i przywołałem do siebie kelnera. Zamówiłem raz Jacka Danielsa,
raz wódkę z lodem i raz Sex on the Beach.
– Ty mnie nie
pamiętasz? – zapytała.
– Musisz mi to
wybaczyć, ale jednak niezupełnie. Twarz jakaś znajoma, ale nie wiem skąd –
wyznałem.
– Z imprezy na
rozpoczęcie roku. Jakoś we wrześniu była u was taka domówka. Kamil zaprosił
mnie, Majkę, Domi i kilka innych dziewczyn oraz swoich kumpli.
– Ach, już pamiętam.
To wtedy, gdy był taki bałagan w salonie i kuchni, tak? – zapytałem.
– Tak, dokładnie
wtedy i wszystko sam sprzątałem, ani jedna mi nie pomogła – powiedział Kamil,
który wyskoczył nagle jak królik z cylindra.
– Tak to jest, jak
się samemu poległo i towarzystwa nie pilnowało – powiedziała piękność.
– Przedstawię was
sobie, to jest Aleks, mój przyjaciel, a to jest Amanda, moja przyjaciółka –
powiedział Kamil, po czum dodał: – Podnieś no, mała, pupę na chwilkę, a ja
wezmę cię na kolanka.
– Twoje marzenie –
odpowiedziała, ale po chwili namysłu dodała: – Tylko nie myśl sobie, że to coś
znaczy.
– Ty jesteś w
szkolnym mundurku? – zapytałem, gdy kobietka rozpięła swój jesienny płaszczyk.
– Nie zdążyłam się
przebrać, nawet nie ma jak, kończą mi remont, jutro się wprowadzam –
powiedziała.
– No to będzie
parapetówka! – krzyknął z uśmiechem na ustach podekscytowany Kamil.
– Jak to remont,
sama będziesz mieszkać? – zapytałem.
– No tak. Jak
widzisz, jestem już dużą dziewczynką – odparła z figlarnym uśmiechem.
– Która klasa? –
zapytałem.
– Druga liceum.
– I elitarna szkoła
– skomentował Kamil, przyglądając się tarczy na jej piersi i popijając Jacka
Danielsa.
– Nie dotykaj! –
wykrzyknęła z uśmiechem i dała Kamilowi po łapach, gdy chciał dotknąć tarczy.
– No co ja takiego
zrobiłem? – Mój przyjaciel patrzał na nią miną niegrzecznego, a zarazem
wiecznie niewinnego chłopca. – Chciałem tylko sprawdzić, czy prawdziwe –
wytłumaczył się.
– A co, myślałeś, że
mój biust wyszedł spod ręki chirurga? – zapytała i sięgnęła po swojego drinka.
– Z początku
odnosiłem takie wrażenie, ale to cudowne uniesienie twoich piersi zapewnia
zapewne ten pikowany stanik, co go masz na sobie – powiedział Kamil jednym
tchem.
– Nie przejmuj się
nim, on tak zawsze – wyjaśniłem Amandzie, myśląc jednocześnie o tym,
jakie strasznie obce i skomplikowane imię nosi.
– Wiem, troszkę
czasu już go znam.
Nagle wszystko
okazało się dla mnie jasne. To pewnie była nowa zabaweczka Kamila i zapewne
postanowił zdradzać żonę jak zawsze i jak wszystkie swoje poprzednie
dziewczyny. Jednak co mi było do tego? Nie zamierzałem się wtrącać.
Fragment pochodzi z e-booka pt "Trzy szanse dla miłości".
Link do opisu: kliknij tutaj
Link do pobrania: kliknij tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz