niedziela, 4 sierpnia 2013

Krzyk

Karol (Gizmo)

W życiu każdego mężczyzny zdarzają się sytuacje, kiedy musi on się płaszczyć przed partnerką. Takim przywilejem są na przykład zaręczyny, to wtedy mężczyzna jest z góry tym przegranym, co czeka na słowa tej swojej wybranki, czeka na kolanach. Jeśli kobieta powie „tak”, to staje się on nagle zwycięzcą, by trzy dni później, gdy ona zacznie prawić o kieckach, makijażu, zaproszeniach i liście gości znów się stać przegranym. Jeśli kobieta jednak powie „nie”, to przegranym jest się od razu i nie trzeba wybierać tych wszystkich pierdół, na ten jakże wyjątkowy dzień. I pomimo upływu lat, często lat po tym okropnie sztywnym widowisku, jakim jest ślub cywilny, przychodzą momenty, gdy mężczyzna jest z góry przegrany. Tylko czemu u mnie ten moment musiał być dziś? No właśnie… ja też nie znam odpowiedzi na to pytanie.

– Ja nie rozumiem, jak mogłeś ich zostawić samych! – krzyczała Agata, łażąc z kąta w kąt po naszej niby sypialni.
– Trochę jak ty noc wcześniej – odpowiedziałem z uśmiechem zwycięzcy na twarzy, siedząc wciąż na łóżku.
– Tylko, że ja zostawiłam Karolinie pod opieką dzieci, a nie kilka litrów alkoholu. Ja też nie pozwoliłabym na imprezę, a ty co tam… Może u ciebie w domu tak się bawiła młodzież i rodzice na to pozwalali, ale w moim domu tak nie będzie.
– Czujesz się lepsza, bo pochodzisz z wyższych sfer? – zapytałem i wstałem. Stanąłem tuż przed nią i włożyłem ręce do kieszeni z tyłu.
– A dlaczego nie ukończyłeś szkoły, bo chlałeś, a twoi rodzice na to pozwalali. Włóczyłeś się całe dnie po mieście, bez sensu i celu, szukałeś tylko kłopotów. I do dzisiaj tak jest, nigdy nie dorosłeś.
– Ja nie dorosłem, ja? Ja radziłem sobie sam w wieku, gdy tobie jeszcze nosek wycierali nieskazitelną, białą, haftowaną chusteczką – powiedziałem prosto w twarz mojej żony i znów schowałem ręce do tylnych kieszeni, starając się nie gestykulować.
– Nie, to bez sensu, wiesz… Dałeś alkohol młodzieży, dałeś im wolną rękę, sam piłeś u Tylera, mając pod opieką dzieci – wyliczała, a ja postanowiłem jej przerwać to wyliczanie.
– No wypiłem, dwa piwa przez całą noc, strasznie dużo, nie? Zbrodnia, normalnie? Może od razu pójdziesz do tego swojego prawniczyny, by mnie prokuratura za to ścigała.
– Karol, do Tylera ich zabrałeś! Jesteśmy rodziną zastępczą, a ty zabierasz nasze małe córeczki do największego dewianta i narkomana w tej dzielnicy!
– Bez przesady, nie jest taki najgorszy. Juby więcej ćpa i chla niż Tyler. Zresztą myślałem, że Tylera lubisz – oznajmiłem i oparłem się o ścianę od niechcenia, odpalając papierosa.
– Nie pal przy dzieciach! – warknęła i zabrała mi papierosa z ust, ugasiła go w popielniczce, która stała tuż obok na komodzie.
– Nie palę przy dzieciach, nie ma ich w tym pokoju, palę przy tobie.
– Przy mnie też nie pal!
– Od kiedy ci to przeszkadza, krzyczące kochanie? – zapytałem z cynicznym uśmiechem na ustach.
– Mam, kurwa, dość, ty nawet nie widzisz swojego błędu. Widziałeś, jak Darek na nas patrzył, on by nigdy nie pozwolił…
– Nie interesuje mnie Darek! Tak go zachwalasz to do niego wypierdalaj! Mogłaś z nim być, miałaś taką okazje, zrezygnowałaś z tego dla Wielgosza, wielka miłość, i co ci po niej zostało. Zdradziłaś mnie z nim i na co ci to było? Nie pasował prawnik w kawalerce, chciałaś mieć narkomana z willą, a skończyłaś z dorobkiewiczem na najgorszej ulicy w mieście. Może więc problem tkwi w tobie i nieodpowiednio sobie dobierasz partnerów. Nie od dziś przecież wiadomo, że jak człowiek pnie się po drabinie hierarchii społecznej, to w końcu spada na samo dno. Witam, kochanie, na dnie i tu jesteśmy równi. To, że twój ojciec pomiata ludźmi, bo ma pieniążki, a ty masz jego charakterek, to sobie nie myśl, że będziesz pomiatała mną, bo w świecie w którym się znalazłaś, nie pieniądz gra największą rolę, a szacunek i lojalność. Poza tym, ty nawet tego pieniążka tu nie masz. I nie podnoś głosu w tym domu, nigdy więcej, jasne? – zapytałem, patrząc jej w twarz, a mówiąc cały ten monolog starałem się trzymać ręce w kieszeni, by nie gestykulować i broń Boże, by mnie nie poniosło i bym nią nie potrząsnął.

– Zrozumiałam – odpowiedziała z dumą w głosie, a potem jej wewnętrzna część prawej dłoni skleiła się z moim lewym policzkiem. – I już nie krzyczę – dodała, wymijając mnie i poszła z sypialni, zamykając za sobą cicho drzwi.

Fragment pochodzi z e-booka pt. "My lubimy niegrzecznych chłopców..."
Link do opisu: Kliknij tutaj
Link do pobrania: Kliknij tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz