Narracja (Iwan):
Życie… kiedy
sobie zdajemy wreszcie sprawę jak i z kim chcemy je przeżyć ono zwykle dobiega
końca. Nie mówię tu o śmierci, a przynajmniej nie tylko i wyłącznie. Czasami
nasze życie się kończy w chwili kiedy przestajemy żyć, a zaczynamy tylko
istnieć, wegetować, być… Wtedy jesteśmy, ale jakby nas nie było…
Ludzie
wrażliwi mawiają, że miłość jest życiem, albo, że życie jest miłością – nikt z
nas dokładnie nie pamięta, dopóki nie odczuje na własnej skórze, a potem
zapomni o tym, w chwili utraty. Ludzie zapominają o sensie tego co stracili, o
istocie drobnych wzruszeń i gestów, ale przenigdy nie zapominają tego co
utracili w ułamku sekundy, nawet jeśli samo posiadanie było krótsze niż chwila
tracenia.
Najbanalniejszym i zarazem najbardziej trafnym przykładem jest kasyno… Wyobraźcie sobie kilka milionów na stoliku, przed wami, w postaci żetonów. One tam były, patrzyły na was, uśmiechały się do was rzeczami jakie możecie za ich pomocą zakupić. Te miliony były wasze mniej niż sekundę, ale nawet po latach będziecie pamiętać z każdą dokładnością smak owej chwili. Żetony utraciliście w kilka godzin później, w tym samym kasynie. Nie pamiętacie chwili utraty, pamiętacie tylko to co już stracone. Być może nawet nie chcecie tego pamiętać, ale nie potraficie zapomnieć, pomimo usilnych starań.
Opowieść
jednak nie będzie o jednorękim bandycie, ani o zielonym suknie na drewnianym
stoliku. Nie ma w niej kart, żetonów, ruletki, ani kości… Choć do kości od gry
planszowej można porównać istotę tego, co ta historia pragnie wam przekazać.
Żyjemy po to by gonić szczęście, chcemy je mieć choć krótką chwilę, aż wreszcie
pragniemy by inni je u nas widzieli. Symbolem szczęścia jest cyfra siedem, lecz
żadna sześcienna kość, ze standardową ilością oczek na poszczególnych ścianach,
w pojedynkę nie wyrzuci „szczęśliwej siódemki”. Wychodzi więc na to, że tak jak
kość potrzebuje drugiej kostki do osiągniecia siedmiu oczek, tak człowiek
potrzebuje drugiego człowieka do osiągnięcia szczęścia.
I tutaj bywa
różnie… Czasami wystarczy, że ktoś nas wspomoże jednym gestem – jednym oczkiem
na swojej ścianie by dać nam to czego tak bardzo pragniemy. Innym razem od tej
drugiej osoby wymagamy pełnej puli – szóstki, a sami z siebie dajemy wymagane
minimum – jedynkę.
Co się
dzieje, gdy oczek jest za dużo? Czy ludzie potrafią toczyć z sobą zawziętą
walkę o to, które komu da więcej szczęścia lub które bardziej się przyczyni do
posiadania tego szczęścia? Czy możemy mieć tego uczucia za dużo, przejeść się
nim? Tak naprawdę odpowiedź znają tylko ci co tego doświadczyli…
Szczęście
jest zazwyczaj blisko nas, na wyciągnięcie dłoni… wystarczy pochwycić je i
zamknąć w pięści, ale czy na uwięzi istnieje szczęście tak naprawdę, czy można
je zamknąć w klatce? Tego nie wie nikt, ale większość wie jedno – szczerze
doceni szczęście tylko ten co raz je stracił, bo tylko on wie jak trudna bywa
walka o odzyskanie miłości. Tak właśnie miłości, bo to ona jest istotą
przeznaczenia, które należy wypełnić po to by poczuć się spełnionym i odejść w
spokoju… z uśmiechem szczęścia w oczach, na ustach… z radością w sercu.
Fragment pochodzi z e-booka pt. "Tatuażem wspomnień"
Link do opisu: Kliknij tutaj!
Link do pobrania: Kliknij tutaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz