Hubert (Iwan)
Rano szykowałem Julka do wyjścia… Niby łatwe zadanie, ale
Angela nie zrobiła prania i mały nie miał żadnej czystej bluzy.
– Możesz iść w koszuli? – zapytałem z nadzieją w głosie.
– Ne, nie. Beś samotu tez nie – odpowiedział.
– Skąd ja ci do cholery wytrzasnę samochód? – zapytałem na
głos, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko dzwonek do drzwi. Przez chwilę
myślałem, że to Angela, ale w mig przypomniałem sobie jaka ona jest uparta i
już byłem pewny, że to nie moja żona. Na moją mamę z kolei było za wcześnie, a
ona nigdy nie przychodziła przed czasem.
– Chcielibyśmy z panem rozmówić się w kwestii wiary –
powiedział jakaś kobieta starsza, a obok niej stała taka druga w podobnym
wieku.
– Nie mam czasu, moja wiara wyskoczyła z szóstego piętra,
gdy miałem szesnaście lat – odpowiedziałam.
– Nalegamy jednak…
– Posłuchaj mnie ty babo jedna, wkurwiasz mnie i ty też.
Wynocha mi spod mojego progu! – warknąłem.
– Do widzenia panu. Będziemy się modliły za pana spokój.
– Oj lepiej byś mnie nie spotkała drugi raz na swojej drodze
– powiedziałem już sam do siebie po zamknięciu drzwi.
– Gdzie gocie? – zapytał zabawnie Julek, który nadal
paradował w samym pampersie i skarpetkach antypoślizgowych.
– To nie goście synek, to dwie upierdliwe baby w okularach
jak dekle od słoika – wyjaśniłem i chwyciłem go pod ramionkami i podrzuciłem
kilkakrotnie.
– Puć, puś! – krzyczał Julek i wymachiwał nogami.
– Zapomniałem, ze ty nie lubisz szarpaniny. Zupełnie inaczej
niż twoja matka – powiedziałem w głos sadzając malucha na komodzie z
przewijakiem.
– Samoót – przypomniał Julian o swoim samochodziku. To była
taka przytulanka, pluszowy, czerwony garbus z białym dachem i melodią z
piosenki „boys, boys, boys”. Tylko za cholerę nie wiedziałem gdzie on go tym
razem wepchnął.
– Zaraz poszukamy, założymy najpierw bluzkę – oznajmiłem i
wciągnąłem na jego szerokie jak na roczniaka bary fioletowa koszulkę. Do tego
dobrałem zielone spodnie i zieloną marynarę. – No i wyglądasz jak elegant.
Idealnie, prawie jak gej, ale przykro mi synek, nic innego nie wymyślę –
stwierdziłem i założyłem mu jeszcze na głowę beret, taki w kratkę –
fioletowo-popielato-biały.
– Samoót! – krzyknął Julek i potem zamilkł na moment,
powtórzył wyraz już ciszej i przewrócił oczami. Ten gest akurat miał po Angeli,
u niego jak i u niej było to takie niekontrolowane, wrodzone.
– Tata się zachwyca, że zrobił z ciebie modela, a ty ciągle
o tym głupim pluszaku – powiedziałem i założyłem Julkowi na stopy białe jak
śnieg, nowiuteńkie adidasy. Takie mini air-maksy, z odrobinką fioletu.
Popatrzyłem na swoje dzieło, które potem stanęło na komodzie i skoczyło w moje
ramiona. Z pół godziny szukałem z tym dziełem tej jego idiotycznej zabawki, bez
której się nigdzie nie ruszał. W końcu zjawiła się moja mama i oświeciła mnie
tekstem:
– A sprawdzałeś synek pod łóżkiem?
– A jak myślisz? – zapytałem cynicznie z uśmiechem tak
sztucznym, że bardziej już się nie dało.
– Ale pod waszym łóżkiem, nie pod jego. Nie wściekaj się
tak, bo jeszcze ta miła dziewczyna tego nie przezwycięży i będziesz podwójnym
rozwodnikiem. Widzisz jaki tata dziwaczny, w ogóle się na błędach nie uczy –
powiedziała do Julka, którego wzięła na ręce, a ja powstrzymałem słowa jakie
cisnęły mi się na usta i ruszyłem by sprawdzić pod naszym łóżkiem. Oczywiście
moja matka miała racje.
Bez słowa podałem zabawkę Julianowi, który od razu ją
włączył i narobił hałasu, ruszał nawet ramionkami w rytm muzyki i wręcz
podskakiwał z radości na rączkach babci.
– Ja też się cieszę wnuczek, że już opuszczamy z pola
widzenia tego furiata – powiedziała moja matka i wyszła z Julkiem za próg, by
się odwrócić i przypomnieć mi o torbie małego.
– Może jeszcze ja mam dźwigać co?
– Nie, przepraszam, już to biorę. Pominę fakt, ze ta torba
waży mniej od mojego syna…
– Nie matematykuj mi tu, jesteś ścisłowcem po ojcu, a ja
nienawidzę matmy. Starej matce jeszcze każesz jednostki wagi sobie przypominać,
chcesz by mnie głowa z samego rana rozbolała? – zapytała, a ja miałem już jej
dość. Sprowadziłem ich na dół, władowałem torbę na tylne siedzenie taksówki, i
już mieli odjechać, ale…
Fragment z e-booka pt "Prototyp Julek"
Link do opisu: kliknij tutaj
Julek model,Hubert stylista :) Hubert nieźle sobie radzi w roli ojca.
OdpowiedzUsuń