poniedziałek, 29 lipca 2013

Pożądanie


Hubert (Iwan)

– To mieszkanie wymaga generalnego remontu – to było pierwsze, co powiedziałem, kiedy ogarnąłem wzrokiem nagie ściany i brak odzienia na podłodze.
– Jutro odbiorę alimenty z urzędu, matka też obiecała mi dopomóc i sypnąć jakieś dwie stówki z zasiłku, jaki dostanie, to umaluje ściany i położę tapetę – odpowiedziała pewna, że tak właśnie będzie.
– Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Ty wstaw róże do wazonu, a ja zbiegnę do samochodu po farbę. Tylko uważaj, nie pokłuj się! – warknąłem ostatnie zdanie.
– Dobrze – odpowiedziała pokornie, co do tej kobiety kompletnie nie pasowało.
Po pięciu minutach podążałem z dwiema dużymi wiaderkami na drugie piętro, by po chwili mieć Amandę przed sobą w samej bieliźnie, okrytej tylko i wyłącznie rozwiązanym szlafrokiem.

– Kremowe do salonu i niebieskie do sypialni – oznajmiłem, kładąc oba na podłodze i starałem się stłumić to, co działo się w tej chwili w moich slipach.
– Sypialnia miała być czerwona – stwierdziła obrażonym tonem.
– Co za różnica? – zapytałem i byłem wkurwiony na nią już od teraz. Czy ta kobieta zawsze musiała się ze mną pokłócić? I po jaką cholerę ja ją utrzymuję? – zadawałem sobie takie pytania w myślach.
– Spora. Czerwony, a niebieski, to dwa inne kolory weź sobie wyobraź – rzuciła jeszcze bardziej obrażonym tonem, niż poprzednią wypowiedź.
– Czerwony, Amanda do cholery! Czułbym się w takim kolorze jak w burdelu – wyjaśniłem.
– Traktujesz mnie, jak swoją prywatną prostytutkę, wiec co za różnica? – zapytała z pasją w głosie godną wojownika, a nie skąpo ubranej dziewczyny.
– Znowu to samo – wyszeptałem przez zęby i usiadłem na krześle, które jeszcze obite było w folię. – Skąd masz meble? – zapytałem po chwili, spoglądając na stół, który miałem przed sobą.
– Mam tylko stół, dwa krzesła, meble kuchenne, które tutaj były i materac. Nie nazwałabym tego umeblowaniem, wiesz? – odcięła się.
– Ogarnę łóżko do końca przyszłego tygodnia, tak, jak obiecałem. Nie rozumiem, po co chciałaś się tak szybko wprowadzić. Mogłaś wytrzymać jeszcze trochę u matki, a ja doprowadziłbym w tym czasie mieszkanie do ładu.
– A czujesz ten klimat? – zapytała tak słodko i dziko zarazem.
– Jaki klimat? – dopytywałem, zbliżającej się do mnie kobiety.
– Taki – zaczęła, a jej kolano wylądowało na siedzeniu krzesła, miedzy moimi nogami. – Jakbyś miał dziwkę na melinie, nie sądzisz? – zapytała po chwili wplatania mi swoich palców we włosy.
– Nie wierzę, że nazwałaś się dziwką.
– To tylko zabawa. Wczuj się w rolę – poleciła ostrym tonem.
– Zrobisz ze mnie kiedyś jakieś monstrum. Stworzysz potwora i to się odbije przeciwko tob… – nie dokończyłem, bo jej usta zamknęły moje najskuteczniejszym sposobem. Później jej wargi błądziły po mojej szyi, zasysały moją skórę, a jej język liznął moje ucho.
– Weź mnie jak dziwkę, proszę – wyszeptała, a to na mnie podziałało, jak afrodyzjak.
Natychmiast wstałem, ale zadbałem też o to, by nie zrzucić jej na ziemię. Pchnąłem ją na stół. Przytrzymując swoją dłoń na jej plecach, docisnąłem ją do blatu. Jej szlafrok niemal natychmiast powędrował do góry, a stringi zsunąłem na dół, zaraz po tym, jak wymierzyłem jej siarczystego klapsa w jeden z pośladków...
Nadeszła noc, a spanie na dmuchanym materacu do wygodnych i udanych nie należy, pomimo, że materacyk był dwuosobowy. Udałem się więc do kuchni, w celu włączenia czajnika elektrycznego. Chciałem przyrządzić sobie jakąś kanapkę na szybko, ale lodówka okazała się niemal pusta. Było w niej tylko jakieś smarowidło, cebula, ketchup, oraz olej.
– Nie mogłaś powiedzieć, że nie masz na zakupy – powiedziałem z wyrzutem sam do siebie, bo w rzeczywistości byłem zły sam na siebie, że o to nie zadbałem. Pośpiesznie naciągnąłem na siebie swoje ubranie i udałem się do pobliskiego całodobowego sklepu.

Wróciłem, załadowałem lodówkę niemal po same brzegi i już z czystym sumieniem usiadłem przy stole z mocną herbatą i kanapkami. Mój wzrok padł na jakiś zeszyt. Widziałem go już wcześniej, gdy brałem tę małą od tyłu, ostro, mocno i szybko niczym prostytutkę. Otworzyłem go na stronie, gdzie pozostawiony był długopis, ale szybko pojąłem, że by zrozumieć sens musiałbym zacząć czytać od początku. Przeczytałem. Wiedziałem, które to pismo Amandy. Wiedziałem też, że to brudnopis, a ja dawno nie napisałem żadnego opowiadania, ostatnim razem to chyba w szkole podstawowej. Odłożyłem więc niedojedzoną kanapkę na talerz i oddałem się w pełni czynności wyobrażania, tworzenia i pisania.

Fragment pochodzi z e-booka pt "Nigdy nie zrozumiem kobiet..."
Link do opisu: kliknij tutaj
Link do pobrania: kliknij tutaj

1 komentarz:

  1. Amanda rzeczywiście pierwszy raz nazwała siebie dziwką niby to tylko zabawa ale jednak.

    OdpowiedzUsuń