niedziela, 15 września 2013

Wredne drzewko, wredne kobiety, cudowne pierniczki

Hubert (Iwan)
Wredne drzewko, wredne kobiety, cudowne pierniczki
Wiecie jak to jest z choinką? Właściwie to z choinkami, bo nie ważne jaką człowiek by nie zakupił, zawsze zmaga się z jednym i tym samym problemem. Nie mówię tutaj o tym, że po świętach gubi igły, ani że jest ciężka…
– Brakuje jednej nogi od stojaka. – Tak brzmi pierwszy problem.
– No to Patryk ja nie wiem, ja jej trzymał całe święta przecież nie będę.
– Wiem, przecież. Może by tak go poszukać? – zapytał.
– To ty jeszcze nie szukałeś, a już mówisz, że brakuje? – Byłem doprawdy oburzony, a śmichy i chichy Majki i Angeli ani trochę nie poprawiały mi humoru.
– No bo w szafce z ozdobami nie było.
– To poszukaj w innej szawce! – krzyknąłem do niego.
– Chyba raczej w szafce – poprawiła mnie Majka, ale nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Powiedziałem przecież, że w szawce. Angela zaśmiała się i coś jej mówiła po cichu, ale już nie zwracałem na to uwagi.

Co powiesz małolato?

Patryk (Dorian)
Co powiesz małolato?
– Ostro mu dokopałaś – powiedziałem do mojej dziewczyny, która nie zwróciła uwagi na to, że przysłuchiwałem się w ukryciu większej części rozmowy. Od razu podeszła do kuchenki i wstawiła czajnik na ogień.
– Muszę się napić kawy – rzekła z rezygnacją.
– Nie denerwuj się, to nie nasza sprawa, tak ostatecznie.
– Nie Patryk, patrzymy na to, a ona… ona nawet szesnastu lat nie ma. Wiesz jak bolesne będzie dla niej takie doświadczenie. Z góry widać, że ona go kręci, a on ją nawet bardziej. Ona jego tylko jak to faceta, ładny tyłek, cycek, młoda cera, a on ją jak…
– Jakby coś do niego czuła? – zapytałem i pocierałem Majki ręce od ramion aż do łokci, w celu uspokojenia.

Jakie będą te święta

Majka (Kocica)
Jakie będą te święta
Dla mnie święta nie były może jakoś szczególnie magiczne jednak lubiłam je. Lubiłam ubieranie choinki pachnącej lasem, wieszanie lampek, zabawek, łańcuchów, przystrajanie domu i ogrodu. To planowałam już długo przed, co roku dokupując kolejne ozdoby i delikatnie zmieniając ich stylizację. Pociągało mnie również  kupowanie prezentów, nie takich na odczepnego, zawsze szukałam szczególnych i wyjątkowych, dobranych do upodobań konkretnej osoby. Czas jaki wtedy miałam dla siebie też był atrakcją, mogłam go poświęcić tylko dla siebie, na to co w danej chwili sprawiało mi przyjemność. Zawsze był ktoś kto gotował i sprzątał a dla mnie została tylko ta najprzyjemniejsza ich część, dobra zabawa. W tym roku miało być podobnie choć nie tak samo. Święta zaplanował Patryk, mieliśmy je spędzić gdzieś na końcu świata z jego znajomymi, nawet podobał mi się ten pomysł ale bałam się że znów będę musiała gotować a tego zdecydowanie nie lubiłam.

Człowiek

Narracja (Magdalena)
Prolog
Człowiek – istota rozumna, podejmująca działania, wyzwania, ucząca się przez całe życie, po przez obserwacje, błędy, doświadczenia. Człowiek, to tak niewiele w obliczu świata, to jednostka pośród milionów, a może i miliardów innych jednostek. Człowiek, to w zasadzie bardzo niewiele, to ciało, kości, mózg, krwiobieg. Jednak kim byłby człowiek bez duszy, bez wiary, bez uczuć?
Ludzie są różni, kształtuje ich, przecież tak wiele. Pochodzą z różnych kontynentów, zakątków świata, ale to nie ważne. Ludzie mogą być z jednego miasta, z różnych ulic, rodzin, szkół. Mogą różnić się wiekiem, posiadaniem, marzeniami, a stać przy sobie, gdy wokół wszystko marnieje, niszczeje, ginie. Ludzi może też wiele łączyć. Mogą mieć podobne doświadczenia, środowisko, odebrać niemal identyczne wychowania, a rozproszyć się jak płatki śniegu na wietrze, albo zniknąć jak mgła gdy nadejdzie jej czas. Ludzi czasami wszystko dzieli, ale to wszystko sprawia, że są połączeni. Stają się nagle, bez proszenia, bez pytania, bez przemyślenia – jednością. Ludzi czasami wszystko łączy, ale to wszystko sprawia, że są podzieleni. Stają nagle, bez proszenia, bez pytania, bez przemyślenia – osobno.

Lanie od chłopaka

Po szkole odrobiłam lekcje, spotkałam się z Karolem, po czym udałam się do Łukasza. Od wejścia przywarłam go do ściany, całowałam po szyi, oraz chłopięcej klatce piersiowej. Nie czułam się zbyt dobrze w tej roli, Łukasz był bierny, słaby, nie wiedział nawet gdzie i jak dotknąć dziewczynę by ją seks bawił. Trudno, nie pierwszy, nie ostatni taki. Zaczęłam więc to czynić mechanicznie, podniecać jego, nie myśląc o sobie. Ja będę miała tysiące, które Karol z kumplami zwiną z tego uroczego, nowobogackiego domku.
Plan jednak się sypnął. Okazało się, że Łukasz włączył alarm zaraz po moim wejściu, albo w chwili gdy lałam sobie coli. Kiedyś kurwa musiał, bo wył jak cholera.
– Co się dzieje? – zapytałam przerażona, z udawaną nieświadomością.
– Ktoś się włamał – wyjaśnił szeptem i skierował się ze mną do garderoby swoich rodziców, bo akurat znajdowaliśmy się na ich łóżku.

Jej pierwszy raz

Aleksander (Samuel)
Nić porozumienia bez słów.
W tym, oto tu teraz miejscu.
Nie, reszta świata nie istniała,
Tylko z Tobą, tylko wtedy, wtedy chciałam…
W bezmiar szczęścia pochłonięta na tę chwilę.
W Twoich rękach odnalazłam idyllę.
W Twoich ustach odnalazłam enklawę.
Pustka, zamęt poszły w niepamięć.
Na ten moment zatonę w Twoje dłonie.
Twoje palce na mej skórze stworzą powieść.
(Lilu – Nie wiem)

Zjedliśmy wspólny posiłek, w gronie naszych najlepszych przyjaciół. No dobrze z tymi najlepszymi to może przesadziłem Amanda z Majką nadal niezbyt za sobą przepadały, ale teraz przynajmniej już sobie tak często nie dogryzały, a jeśli już to śmiały się z tego niczym z dowcipu i nie powstawały z tego powodu kłótnie i obraźliwe komentarze.
– Obiecałeś mi wspólny prysznic – stwierdziła Amanda przy Majce i Kamilu, który wciąż siedzieli w moim wysprzątanym pokoju.

Cykor? Nigdy!

Aleksander (Samuel)
Zostań tu a się przekonasz,
jak wiele zalet we mnie jest,
twoje ciało już mi zdradza,
że tych zalet tobie nie brak też.
Usiądź bliżej, wnet zrozumiesz, że
tylko ze mną znajdziesz szczęście swe,
nie myśl o tym co później stanie się
pij tą rozkosz, którą poję cię.
(4ever – Szybki numer)

Amanda – takie stworzonko, czasem denerwujące, jak to prawdziwa kobietka. Drobne to takie, malutkie, wygadane, pyskate, złośliwe i przewracające życie do góry nogami i to całe na dodatek. Siedzi sobie taki człowiek jak ja. Przyzwoity człowiek, zajęty pracą, no i co się okazuje? Mam przy sobie telefon komórkowy. Takie to małe urządzenie co pozwala kobiecie trzymać mężczyznę na niewidocznej smyczy emocjonalnej. To wszystko znałem z teorii, ale i z autopsji.

Prolog

Narracja (Lila)
Prolog
Żywiołem tym, tam nie słychać już słów,
nikt nie zapyta jej jaki życia sens.
Extazy czas niech trwa, niech trwa
bez końca po biały dzień
nie ważne z kim i gdzie, noc skończy się
(Five Colors – Plastikowa)

Seks – dawniej niewiele się o nim mówiło, był raczej tematem tabu, takim którego nie należy poruszać bo bywa kłopotliwy. Teraz wydaje się być wszechobecny, spotkać go możemy w książkach, czasopismach, w telewizji, na plakatach i bilbordach, jest obecny nawet w szkołach, dzieci uczą się o nim na lekcjach z „przygotowania do życia w rodzinie”. W dzisiejszych czasach rzadko która kobieta spąsowieje pod wpływem pytania dziecka dotyczącego jego pochodzenia, niewielu ojców odprawi syna z kwitkiem, gdy ten zapyta o sposoby zabezpieczania przed niechcianą ciążą.
Na seks można spoglądać z różnych stron, w zależności od potrzeby, poglądów, pragnień, powinien być elementem życia, odskocznią od rutyny, uzupełnieniem codzienności. A jak jest naprawdę? Różnie…

Tresura

Tyler (Kevin)
Rozdział 12
Tresura
Wszedłem do swojego mieszkania, mieszkania, o którym nie wiedział nikt z moich bliskich. Chociaż tak właściwie zawsze obcy byli mi bliżsi niż rodzina. Podszedłem do kobiety, siedzącej na sofie i oglądającej TV.
– Witam, Piękną, jak się czujesz? – zapytałem.
– Długo mnie będziesz tu trzymał? – zapytała i od razu poczuła siarczysty policzek, wymierzony z mojej ręki.
– Masz odzywać się tylko, gdy jesteś pytana i odzywać się na temat, na który zadane było pytanie – przypomniałem jej.
– Przepraszam – odparła cicho, bojąc się tego, co mogłoby się wydarzyć. W końcu poczuła już, jak smakuje kara za nieposłuszeństwo z mojej ręki.

I tak się skończyło

Angelika (Jula)
Rozdział 7
I tak to się skończyło…
Hubert zamknął drzwi, bo ten młody wyszedł dość pospiesznie. Wyjrzał za nim, ale chyba zdążył już zbiec na dół. Wrócił obok mnie i oparł się tak jak wcześniej. Był znacznie wyższy, bo parapet był na wysokości jego ud kiedy ja dotykałam go plecami.
– Jesteśmy sami, to jak z tym całusem? – zapytał i zwrócił głowę w moją stronę.
– Nie zasłużyłeś.
– On zasłużył na porządne lanie – rzucił jakby od niechcenia kiedy krzyżował ręce na klatce.
– On zasłużył żeby wyjść gdzieś z kumplem – oznajmiłam, bo wydało mi się głupie to, że Hubert mu nie pozwala.
– On nie będzie się szlajał po ulicy – powiedział jakoś tak wrogo.
– Bo?
– Od tego jest weekend. Tydzień szkolny jest od poświęcenia się szkole, nauce, i dodatkowym zajęcia edukacyjnym. Tak ustaliliśmy z żoną, zawczasu, kiedy to ustalaliśmy on ledwie chodził – prawił, a ja dosłownie nie wierzyłam w to co słyszę. Nie potrafiłam zrozumieć jego myślenia, przecież każdy zasłużył na chwilę rozrywki, a nie non stop książki i książki.

Przepraszam

Julia (Lila)
Przepraszam
Nie żałowałam swojej decyzji o powrocie do pracy nawet mimo tego, co zafundował mi mój maż po tym, jak się o niej dowiedział. Doskonale wiedziałam, że będzie wściekły, ale mimo tego nie zawahałam się i kiedy Dawid zapytał, czy zgadzam się na proponowane warunki podpisałam umowę. Była dla mnie korzystna, obejmowała sporo ciekawych sesji i kilka wyjazdów, takich bliższych, jeden dalszy, do Paryża. Chciałam się realizować, iść do przodu, tymczasem mój mąż chciał mnie mieć w domu, chciał bym rodziła dzieci i je wychowywała. Ja uważałam, że jestem jeszcze młoda i na dzieci przyjdzie czas, na pewno nie chciałam ich mieć teraz.
Po ciąży i porodzie ciało się zmienia, wygląda inaczej. Co jeśli miałabym rozstępy? A jeśli będę miała trudności z powrotem do wcześniejszej formy? I kto zająłby się dzieciaczkiem, gdy ja byłabym w pracy. Nie, to stanowczo nie dla mnie. Nie mogę sobie na to pozwolić w tej chwili, dlatego w tajemnicy przed Darkiem biorę tabletki antykoncepcyjne. To jedyne, co przyszło mi do głowy by się zabezpieczyć. Nawet nie chcę wiedzieć, co by mi zrobił, gdyby się dowiedział. Ustawiłam sobie przypomnienie w telefonie i codziennie, dziesięć minut po ósmej rano alarm przypomina mi o wzięciu tabletki. Jeszcze nie zdarzyło mi się zapomnieć, ale wolałam dmuchać na zimne.

Nowa przyjaciółka

Majka (Sylwia)
Nowa przyjaciółka
Miałam kaszel już od tygodnia, Patryk non stop mi powtarzał, bym poszła do lekarza, ale ja ich po prostu nie lubię. Śniadanie zrobił dzisiaj Aleks, to postanowiłam się zrekompensować i zrobić obiad. Pozostało tylko jedno pytanie, jak ja to zrobię? Zadzwoniłam najpierw do Dominiki, ale nie odebrała. Napisała smsa. Jestem na lekcjach zadzwoń za dwie godziny. Za dwie godziny to już mi uleci cała fascynacja tym gotowaniem i z obiadu będzie lipa. Po wydzwonieniu połowy osób jakie znam okazało się, że większość nie umie gotować, a reszta nie ma czasu. Pozostała mi Amanda.
– Hej, co tam u ciebie? – zapytałam.
– Dobrze, powinnam być w szkole, ale mamy skrócone lekcje to zrobiłam sobie wolne – odpowiedziała.

sobota, 14 września 2013

Zacznij się przyzwyczajać

Karolina (Jula):
W życiu każdego młodego człowieka istnieje taka instytucja jak szkoła. Powinniśmy mieć dobre stopnie, by coś w życiu osiągnąć, powinniśmy być ambitni. Na stopniach mi zależało, ale trochę inaczej niż innym. Zależało mi wręcz podwójnie, chciałam mieć dobre oceny i chciałam, by ktoś je za mnie zdobył. Po co się męczyć z czymś czego się nie lubi? Uczyłam się z czterech-pięciu przedmiotów, które mnie interesowały, reszta działała na ściągach lub pracy innych. Czasem trzeba było się wysilić, aby ktoś zrobił za ciebie. Szantaż, umowa, prośba... Na różnych ludzi różne sposoby działały.
– Karolina Mikołajczyk, piątka – wyczytała starsza kobieta w okrągłych okularach z czarnymi oprawkami. No to zajebiście – pomyślałam i od razu przypomniał mi się ten Tomek co to zrobił każde zadanie i dał mi gotowe odpowiedzi, bo skądś miał arkusz tego testu. Wypadałoby mu jakoś podziękować. Wyszłam z klasy, gdy już zadzwonił dzwonek i podążyłam na podwórko. Stał tam, pewnie czekał na tą swoją siostrę... Dominikę chyba. Przeszłam obok niego z uśmiechem.

Spotkanie indywidualności

Damian (Adrian):
Stałem sobie, zwyczajnie tak. Identycznie jak wielu chłopaków sobie stoi. Jedną nogę miałem opartą o murek, a drugą na betonie. Paliłem papieroska i czekałem na moją laskę. To miała być taka dla niej niespodzianka. Miałem wolny dzień, mogłem jej poświęcić sto procent uwagi, mieć czas tylko dla niej, ale ona… no właśnie ona zdawała się robić mnie w chuja. Kiedy zobaczyłem ją z Sebastiankiem, jak ten przejmuje od niej plecak, by się biedactwo nie zmęczyło to aż mnie mdłości naszły. Co za idiota, myślał, że się nie dowiem? Co za kurwa! Kurwa to akurat z niej, powinna mnie uprzedzać jak chce cię spotykać z moimi przyjaciółmi sam na sam.Przez chwilę zastanawiałem się co boli mnie bardziej. Zdrada przyjaciela, czy zdrada dziewczyny. Zaciągnąłem się modniej papierosem, wypuściłem dym nosem, drapało w gardle i przełyku, ale to sprawiło, że spojrzałem na sytuacje trzeźwym okiem, a nie zaślepionym przez złość i głupie domysły. Postanowiłem za nimi pójść tak by pozostać niezauważonym. Chciałem przekonać się na własne oczy jak będzie wyglądało ich pożegnanie. Jednak pożegnania nie było, ona zaprosiła tego… Bastka do środka.

Skomplikować życie

Witold (Simon):
Zagrałem wabank, ale w sumie nie miałem nic do stracenia, ani nic do zyskania. Gosia zdawała się latać za Damianem, jak wszystkie wokół. Do dziś nie wiem co kobiety widzą w tych takich debilach, co czynią tylko popisówkę. Mój bratanek był popisowym debilem, ale na pokaz, w rzeczywistości był kimś o większych możliwościach, tylko jakby bez ambicji. Szczerze cieszyłem się gdy związał się z Karoliną, wydawało się, że ta mała ma poukładane w głowie, ale kiedy zaliczył Amandę, to… cóż, ona była z tych co tylko komplikują mężczyzną życie. Zaznałem tego niemal na własnej skórze. Życzyłem Damianowi kogoś takiego jak Gośka, przy takiej odnalazłby wewnętrzny spokój.
– To co? Malujemy? – zapytała.

MAG - Maszeruj albo giń

Angelika (Jula):
Tatuaż – rysunek, wzór, litera, portret... różnie. Jednym się podoba innym nie. Dla jednych ozdoba do ciała, a dla drugich coś mające sens, przesłanie, skrywająca w sobie wspomnienia, zasady. Ludzie robiący sobie tatuaże mają różne intencje. Jednak dla mnie bardziej zasłużyli się ci, którzy nie machnęli sobie byle gówna od tak, bo każdy ma, a ci, dla których to coś znaczy. Szanowałam mężczyzn, którzy tatuowali sobie imiona dzieci. Najczęściej byli to mężczyźni choć i kobiety się zdarzały.
Siedziałam u Huberta na kolejnych korepetycjach i rozwiązywałam jakieś równanie, w sumie zadania o tej treści robiłam już machinalnie więc pogrążyłam się w rozmyślaniach, z których wyrwał mnie dźwięk szkła uderzającego o blat.

Jakie jest życie?

Narracja (Iwan):
Życie… kiedy sobie zdajemy wreszcie sprawę jak i z kim chcemy je przeżyć ono zwykle dobiega końca. Nie mówię tu o śmierci, a przynajmniej nie tylko i wyłącznie. Czasami nasze życie się kończy w chwili kiedy przestajemy żyć, a zaczynamy tylko istnieć, wegetować, być… Wtedy jesteśmy, ale jakby nas nie było…
Ludzie wrażliwi mawiają, że miłość jest życiem, albo, że życie jest miłością – nikt z nas dokładnie nie pamięta, dopóki nie odczuje na własnej skórze, a potem zapomni o tym, w chwili utraty. Ludzie zapominają o sensie tego co stracili, o istocie drobnych wzruszeń i gestów, ale przenigdy nie zapominają tego co utracili w ułamku sekundy, nawet jeśli samo posiadanie było krótsze niż chwila tracenia.

Przeprosiny

Bardzo przepraszamy za opóźnienie i chwilową przerwę w publikacji fragmentów, po prostu... wypadek losowy, nawet nie jeden. Już się bierzemy do roboty :)